Cicha noc (2017)
Piotr Domalewski
Dawid Ogrodnik & Arkadiusz Jakubik
Deszcz, wódka i polskie rodzinne święta, kiedy to decyzje na całe życie podjąć najtrudniej.
Adam zaraz zostanie ojcem. Wraca do domu, do Polski, żeby razem z rodziną spędzić Święta Bożego Narodzenia. Podróżuje autobusem, ale na miejscu wynajmuje drogi samochód – na pokaz. Chce się spotkać z najbliższymi, ale jednocześnie ma też ukryty plan.
Tak, to jest debiut. Widać, że najważniejszą wartością jest tu właśnie zrobić swój pierwszy film. Sprawdzić się, poprowadzić aktorów w dużej produkcji, mieć już na koncie dużą premierę. Przy tym jednak jest to też film przyjemny w oglądaniu. Bardzo polski – w ten pozytywny, jak i negatywny sposób. Pada deszcz zamiast śniegu, wszyscy kochają się i nienawidzą jednocześnie, każdy myśli o sobie jako części rodziny. Razem wszystkim dysponują, razem myślą o przyszłości. Zaraz po przekroczeniu granicy dres pyta, czy masz problem; na postoju wszyscy leją na trawnik, a zanim pokażesz się rodzinie, to musisz jej zaimponować.
Doszło tu do tego idealnego połączenia uzupełniających się następujących elementów: scenariusza, aktorów, castingu i reżyserii. Trudno powiedzieć, żeby któryś z tych elementów był szczególnie dobry – tak samo, jak sukces nie będzie polegać tylko na jednym z tych elementów. Zamiast tego połączono siły, żeby uzyskać realizm – masa postaci biega po planie, wątki mnożą się, a każdy bohater jest wiarygodny. Miałem wrażenie, jakbym się włamał do czyjegoś domu, doskonała robota.
Scenariusz zasługuje na pochwały z wielu powodów. Przez cały czas udało się zachować porządek dramaturgiczny – co chwila przypomina się widzowi o tym, jaki cel ma główny bohater albo o tym, żeby nie dawać ojcu wódki. Każdy ważny element jest na ekranie przez cały czas jak choćby zapowiedź porodu potomka głównego bohatera. Od tego w końcu zaczynamy. W naturalny sposób łamie się większe grupy na mniejsze sceny dialogowe, postaci dobierają się w pary, jakby nie było w tym planowania. To naprawdę duże osiągnięcie.
Adam to zastanawiająca postać. Trudno powiedzieć, w jakim stopniu jest ona negatywna, a w jakim dwuznaczna. Z jednej strony – ten człowiek ma plan. Zbudował go na lekcji wyciągniętej z przeszłych doświadczeń jego rodziny (szczególnie ojca). Adam chce poprawić stan życiowy u wszystkich i zdaje się osobą będącą w stanie to osiągnąć. Z drugiej strony – często zachowuje się w sposób arogancki, rozstawia ludzi i zapomina okazać im szacunek. Rządzi się i wie lepiej, co jest najlepsze dla innych. Świetna postać (ale nie w tym sensie, że łatwo ją polubić lub w ogóle darzyć szczególną sympatią), ale jej niejednoznaczność jest tak znaczna, że mam wątpliwości, w jakim stopniu była ona planowana.
Tak naprawdę jedyne, co mógłbym zarzucić temu filmowi, jest brak konkluzji. Film kończy się mocnym zwrotem, który jest mocny tylko w założeniu. Z samego oglądania trudno tak naprawdę coś powiedzieć – czy jest to zwrot tragiczny, dramatyczny, beznadziejny czy też zwiastujący lepsze jutro? To nawet nie jest kwestia indywidualnego wyboru lub odczucia, bo nawet twórca nieszczególnie stara się popchnąć widza do ustosunkowania się wobec finału. Ono po prostu ma miejsce.
Efekt jest taki, że choć bawiłem się nieźle (znakomita opowieść o trudzie podejmowania decyzji, które zadecydują o twoim życiu!), to po obejrzeniu całości nie byłem pod wrażeniem. Trudno nawet winić coś konkretnego – czy był to kiepski pomysł, czy może zamysł był w porządku, ale to realizacja nie była czytelna? Cicha noc jest więc przez to lepsza w oglądaniu niż w rozmyślaniu na jej temat.
Co przewrotnie może mieć głębszy sens – w końcu takie są właśnie święta. Lepiej się je przeżywa, niż wspomina. Szczególnie w Polsce.
Najnowsze komentarze