Teenage Mutant Ninja Turtles: Mutant Mayhem (2023)

Teenage Mutant Ninja Turtles: Mutant Mayhem (2023)

14/06/2024 Blog 0

Ej, zrobili fajny film. No i fajnie, dawajcie więcej.

4/5
Pomysł na ten film leży przede wszystkim w animacji oraz stworzeniu fajnych bohaterów. Historii o tym, jak żyją w ukryciu, chociaż chcą wyjść do ludzi, być akceptowani i wieść normalne życie. I film daje nam właśnie to: na początku nie muszą nawet za wiele mówić, wystarczy ich markotność w momencie powracania do „domu”. Do kina chodzą tylko wtedy, gdy pokazują seans plenerowy – z daleka oglądają Ferrisa Buellera i mają tylko siebie nawzajem. I mają siebie w pełni, mogą się najwyżej nie zgadzać, ale tworzą grupę równorzędnych dziwaków umiejących mówić jednocześnie czterema głosami. Cóż, taka banda na końcu spełni swoje marzenie: pójdą do szkoły i będą lubiani. A co pomiędzy, to już mniej istotne – coś o tym, że jak zostaną superbohaterami i pokażą swoją przydatność podczas walki z zagrożeniem, to ludzie zobaczą, że żółwie nie są złymi mutantami, których należy się bać. Chyba nie warto tego zbytnio analizować.
 
Ważne, że bohaterowie faktycznie tworzą zgraną bandę, którą chce się oglądać – w tym znaczeniu, że dobrze się bawią ze sobą nawzajem i jest ta braterska miłość w powietrzu, a widownia wcale nie musi podzielać tego entuzjazmu, by się dobrze bawić. Innymi słowy: żart, który ich śmieszy, nie musi śmieszyć nas, bo co innego jest ważne. Oglądanie tej jedności oraz pewnego wyższego porozumienia jest istotniejsze. Czułem ich samotność oraz pragnienia, chociaż nie mówili o nich wiele. Większość była wyrażona przez samą animację. Nie umiem wyrazić swojego zachwytu animacją, ale podobały mi się uproszczenia w stylu odblasków w oknie wykonanych szybkim maźnięciem ołówkiem. Całość wygląda jakby narysowana kredką, zwykłą kredką, uzupełnioną o możliwości komputerów. Szybka akcja podczas scen walki jest czytelna i pomysłowa, dużo w tym filmie energii.
 
Podczas oglądania zabawa trwa i człowiek chce to docenić – tylko gdy po namyśle przyjdzie zastanowienie nad oceną, to jednak nie chciałem dawać za dużo. Wtedy dopiero musiałem przyznać, że humor nie zawsze działa, że fabuła jest dosyć typowa i w sumie mało interesująca, że kilka pomysłów nie jest trafionych, że w sumie nie jestem pewny co do drugiego seansu, że pewnie wiele nie będę pamiętać. W poprzedniej epoce bym obejrzał jeszcze raz chociaż fragment, gdybym trafił na ten tytuł podczas skakania po kanałach. Dzisiaj wolę poczekać na kontynuację – bo taka pewnie powstanie. I ta myśl sprawia, że się uśmiecham. Oby była lepsza, chociaż troszkę. Polubiłem styl animacji, bohaterów, chemię między nimi oraz sceny akcji. To naprawdę dużo.
 
A teraz pytanie za sto punktów: są jakieś komiksy z żółwiami, które warto przeczytać?
 
PS. Głos April O’Neil (nie, nie tej aktorki porno) wywołał we mnie więcej ekscytacji jako nazwisko niż sam występ.