Nienawiść („La Haine”, 1995)

Nienawiść („La Haine”, 1995)

08/07/2024 Opinie o filmach 0
nienawisc 1995 haine

Spike Lee w Europie. Niewiele się zmieniło we Francji pomiędzy tym i „Atheną” (2022).

5/5
Bezpośrednim popchnięciem do tworzenia tego filmu była śmierć imigranta z Zairu (dziś to Demokratyczne Republika Konga), który był przykuty do kaloryfera na posterunku policji. Wkurzał słownie policjantów i któryś z nich groził mu użyciem broni, jeśli się nie zamknie. Broń miała wypalić przez przypadek. Ogólnie jak się czyta o ówczesnym „klimacie” tamtych czasów we Francji, to się można poczuć jak podczas lektury o powstawaniu filmu Spike’a Lee („Do the Right Thing”). Były tam protesty, ludzie ginęli, w trakcie kręcenia filmu też coś się działo. I też ludzie ginęli. Im jest dedykowany ten obraz. „Nienawiść” to jeden dzień z życia ludzi ulicy w Paryżu, który ma ambicje większe niż tylko wierzchnia historia. Losy bohaterów to reprezentacja całego społeczeństwa, które znajduje się na skraju upadku… Tylko nie jest tym zainteresowane. Wręcz leci w dół, ale zanim nie uderzy o dno, to nie myśli o konsekwencjach. Podczas zamieszek policjant gubi broń i protagonista filmu ją znajduje, traktując jako swoją sekretną – dosłownie – broń. A będzie wiele okazji, by jej użyć, podczas licznych konfrontacji pełnych napięcia oraz nienawiści między jednymi i drugimi. A czasami wewnątrz nich.
 
Jak rzadko we francuskim kinie, tak „Nienawiść” jest pełna energii. Wiele scen zrealizowano na jedno ujęcie pełne ruchu, gdzie trzeba się dostosować na bieżąco do wydarzeń w kadrze – albo całość była aż tak po mistrzowsku wyreżyserowana. Mnóstwo osób na ekranie, ciągły motyw konfrontacji, postaci wymieniają zdania pełne nerwów, akcja faktycznie gna przed siebie. Wydaje się, jakby we Francji robili tylko jeden taki film na dekadę – i wkładali w niego tyle energii, ile w kilkanaście produkcji w innych krajach. „Nienawiść” oddaje swoje środowisko: jest głośna, nie pozwala się uspokoić, jest agresywna i waleczna.
 
Przewrotna wymowa filmu wpisuje ten obraz w nurt tych operujących szokiem, które chcą mocno przemówić do widza w taki sposób, którego by się nie spodziewał. Wiemy pewnie wszyscy od początku, że to będzie historia o tym, że „Nienawiść” jest fuj i generalnie powinniśmy się dogadywać. Ostatecznie jednak jest to historia, której nie zależy na morale. To prezentacja destabilizacji, w której wszystko, co złe, może się wydarzyć. I brak wskazówek, by temu zapobiec, jest tutaj wręcz złowieszcza. Pozostaje tylko czekać, aż dno będzie osiągnięte.