Przegląd ofert VOD – Czerwiec 2019

Przegląd ofert VOD – Czerwiec 2019

30/06/2019 Blog 0
vod

Czyli moja mieszanka poleceń, informacji i przyglądania się nowościom, które wyszły miesiąc temu na polskich VOD. Netflix, HBO GO, Mubi i nie tylko.

NETFLIX

Premiery miesiąca na Netfliksie: Neon Genesis Evangelion (serial + film, będący finałem, czyli jedna z najlepszych rzeczy lat 90. Weźcie tylko pod uwagę, że ekscytacja przychodzi dosyć późno, bo pierwsze odcinki zachęcają głównie do zaniechania oglądania), Sens życia według Monty Pythona (MOJA OPINIA), Wielkie piękno (przerost formy nad treścią, ale w ten dobry sposób – film pełen ruchu, aż chce się patrzeć!), In Bruges (cudna czarna komedia), Młyn i krzyż (Obraz olejny w ruchu w ujęciu Lecha Majewskiego), Szesnaście świeczek (MOJA OPINIA), Watchmen (MOJA OPINIA), Coś (aż obejrzę kolejny raz…), 12 sezonów właśnie zakończonego Bing Bang Theory i najważniejsza premiera miesiąca w moim odczuciu, czyli The Fresh Prince of Bel-Air, czyli sitcom, który przeszedł do historii jednym z najsmutniejszych momentów wśród seriali komediowych. Przede mną sześć sezonów i chętnie sprawdzę, czy ten moment będzie faktycznie aż tak smutny.

Z nowości widziałem jeden film oraz zrobiłem podejście do trzech seriali, oglądając pierwszy odcinek. Oto moje wrażenia:

MORDERSTWA W ALCASSER (Serial & Dokument) Serial dokumentalny o trudnych sprawach w Hiszpanii. Każdy odcinek to oddzielne śledztwo, a pierwsze dotyczy zaginięcia trzech dziewczyn. Nie był to interesujący odcinek i nie jestem pewien, czy twórcy mieli na niego wyraźny plan. Mamy choćby narrację z OFF-u, do której dołożono przypadkowe ujęcia martwej natury albo miasta, jakby autorzy nie byli zainteresowani tym, co podłożą pod słowa narratora, byle tylko robiono cięcie na nowe ujęcie co kilka sekund. Nie wiem też, jaki cel przyświecał twórcom – z jednej strony jakiś zarys historyczny jest przedstawiony o ówczesnej sytuacji politycznej w kraju, niby opowiadają o policji, niby przedstawiają też, że najwięcej pracy zrobili wszyscy poza nimi i ludzie musieli wziąć sprawy w swoje ręce, aby rozwiązać sprawę… Jednak najwięcej czasu zabiera końcówka, w której twórcy pochylają się nad tym, jak media potraktowały historię i jak bardzo ją eksploatowano. To wydaje się głównym tematem tego odcinka. Tego dotyczy ostatnia, zapewne „szokująca” informacja pojawiająca się na ekranie – statystyki oglądalności, czyli ilu ludzi i co oglądali.
Na IMDb żaden odcinek nie ma wysokich ocen, więc dalej nie ruszałem.
https://www.netflix.com/title/80213115

RODZINNY BIZNES (Serial & Komedia) Komedia z Francji o żydowskim rzeźniku zostającym sprzedawcą miękkich narkotyków. Poziom humoru szybko zostaje zaprezentowany już w pierwszej scenie – bohater umawia się na spotkanie biznesowe w sprawie aplikacji na smartfony, ale partner go wystawia w ostatniej sekundzie, więc dla niepoznaki zastępuje go kolega bohatera, wchodzący w rolę informatyka. Nie ma o tym pojęcia, na dodatek przedstawia się jako Mark Zuckerberg, po czym rzuca losowymi terminami („Robię w Javie, nie w Pythonie, bo nie lubię węży”). Scena się kończy i nie ma żadnego znaczenia poza dostarczeniem komedii. Potem poznajemy resztę postaci – wszyscy są niedojrzali i agresywni w mniejszym lub większym stopniu. Największą zachętą do seansu jest potrzeba dowiedzenia się, dlaczego ojciec protagonisty włamuje się na cmentarz – w końcu okazuje się, że zalega z zapłatą za grób swojej żony, dlatego odwiedzając ją, musi skakać przez mur, aby uniknąć właściciela. To mówi nam bardzo dużo o świecie serialu, który najwyraźniej pozbawiony jest komornika, poczty, telefonu, odwiedzin domowych albo konsekwencji prawnych – dopóki nie dojdzie do spotkania, to grobu nie przeniosą! Dobrze wiedzieć. A chcecie wiedzieć, jak nasz bohater wpada na pomysł ze zmianą branży? Spotyka w nocy wulgarną laskę, która po pijaku ogłasza, że jej ojciec jest Ministrem Zdrowia i za trzy miesiące zalegalizuje trawkę – i dlatego nasz protagonista postanawia wejść w ten biznes. Twórcy zdają sobie sprawę, że to absurdalne, dlatego każą swoim bohaterom to wypunktować, dzięki czemu to przestaje być absurdalne, a zaczyna być zabawne. Ogólnie doceniam wszystkie dialogi w tym odcinku – wszyscy mówią sobie nawzajem, co czują i kim są. Słuchałem tego z przyjemnością.

Z ciekawości sprawdziłem ceny za grób w Polsce. Za dziurę w ziemi (tzw. miejsce ziemne na grób) możemy zapłacić np. 6 tysięcy. Opłatę uiszczać należy co 20 lat.
https://www.netflix.com/title/81010818

TRINKETS (Serial & Teen movie) To może być dobre. Cieplejszych słów nie jestem w stanie użyć, ale chcę mimo wszystko rzucić pozytywne światło na ten tytuł. Widzicie, pierwsze 15 minut wywołało na całym świecie płacz wszystkich miernych scenarzystów szczęśliwych, że Netflix kupi ich wypociny – bo jeśli kupili Trinkets, to kupią absolutnie wszystko. Skrypt jest gorzej niż beznadziejny – w pierwszej scenie jesteśmy w szkole i do naszej bohaterki imieniem Elodie podchodzi jakaś dziewczyna i mówi: (na jednym wydechu) „Cześć, nie znasz mnie, ale nasi tatowie razem pracują, przykro mi z powodu twojej mamy, o kurczę, nie powinnam tego mówić, to dziwne, nie?, nie, oczywiście, że tak, anyway idziesz ze mną na imprezę?, to odbiorę cię o siódmej, tylko załóż coś mniej babcinego”. Następnie są na tej imprezie i chodzą między ludźmi, nasza bohaterka słucha koleżanki dostarczającej ekspozycję o mijanych ludziach, a potem znika i już więcej nie wraca w całym odcinku. Czego ona nie powiedziała, to bohaterka usłyszy z ławki, podsłuchując rozmowy prowadzone przez ludzi mijających ją. Do tego podejdzie do niej murzyn i zagada: „Cześć, stoisz na kawałku papieru, pomogę ci go zabrać”. Zabiera go i sobie idzie, a ja nie wiem, co to miało znaczyć. Czy może ten kawałek papieru był tamponem albo papierem toaletowym? Na czym polegał żart? I kilka innych takich momentów jest – choćby wcześniej jedna postać mówi o drugiej, że jest „avatarem” i wciąż zachodzę w głowę, co to miało znaczyć. To jakiś slang, którego jeszcze nie znam? Potem jeszcze jest scena na AA, ale dla kryptomanów – bohaterka musi tam chodzić, bo kradnie batoniki i długopisy ze sklepu. Tam scenarzysta pokazuje, że nie ma pojęcia, jak takie spotkania wyglądają, potrzebuje tylko kolejnej dawki ekspozycji – prowadząca mówi więc: „Chodź dziewczyno i już, po to przyszłaś!”. Od tego momentu jest już jednak lepiej – Elodie spotyka tutaj koleżanki ze szkoły, wszystkie kradną dla zabawy i urządzają zawody. Tak, to słaby pomysł i umniejsza kleptomani ładunku emocjonalnego – szczególnie dlatego, że ta potrzeba podkradania wyraźnie ma być metaforą radzenia sobie z problemami w życiu osobistym – ale i tak ogląda się to całkiem nieźle z powodu młodych aktorek. Widać, że są to urocze stworzenia, które niczemu nie zawiniły w kontekście scenariusza; dostały rolę i cieszą się pewnie tylko z tego, że ją mają. Robią, co do nich należy, a chemia między Moe, Tabithą i Elodie jest wyraźna i wiarygodna. Autentycznie czuć, że nasza protagonistka znalazła w tym odcinku przyjaciółki, dzięki czemu zaczął się nowy rozdział w jej życiu. Tak więc tak: odcinek beznadziejny, ale jest nadzieja na poprawę w kolejnych. Nieznaczna oczywiście, raczej nic lepszego od Sex Education z tego nie będzie, ale to ta półka.
https://www.netflix.com/title/80230561

Jedna dobra rzecz wynikła z tego seansu – przypomniałem sobie kolejną piosenkę, którą 40 lat temu usłyszałem w radio: Everlasting Love:

MUBI

Upadek dynastii Romanowów (1927) ★★★ Kompetentny dokument, chociaż w sumie to bardziej zlepek ujęć z kronik niż dokument. Kompetentny zlepek z kronik więc. Pozwala zobaczyć tamten świat i jako ciekawostka sprawdza się należycie. Szybko ulatuje z pamięci, ale nie jest to poważną wadą.
https://mubi.com/pl/showing/the-fall-of-the-romanov-dynasty

Miasto strachu (1984) ★★★ Ferrara uczy walki z terroryzmem w tej historii o alfonsach biorących w swoje ręce walkę z mordercą prześladującym prostytutki. Żadna zbrodnia nie może ujść płazem, to kwestia honoru, nie dyskutujemy z… No wiecie, o co chodzi. Neony i martwe prostytutki… I to tyle. Szkoda, że nie czytał mi Tomasz Knapik.
https://mubi.com/pl/showing/fear-city

Zbieracze i zbieraczka (2000) ★★★★ Zderzenie świata zbieraczy rolnych, którzy zniknęli, by odkryć, iż dzisiaj oni też istnieją, tylko w innej formie. Pomysł na dokument rewelacyjny! Myślimy, że przeszłość odeszła, ale okazuje się, że jednak ona istnieje – tylko niewidzialna, nierzucająca się w oczy. Stare zwyczaje wciąż są żywe, tylko prezentują się nieco inaczej.
https://mubi.com/pl/showing/the-gleaners-i

Jaja (1974) ★★★ Sex-komedia o menelach. Nawet całkiem zabawna w kilku momentach. Z tego, co się orientuję, był to ważny film we Francji w swoim czasie, gdzie widownia nie była jeszcze gotowa na tak odważny film dotyczący takiej tematyki. Śmietanka aktorska występuje nago w wielu scenach (Gérard Depardieu, Miou-Miou, Jeanne Moreau czy Isabelle Huppert), spółkowanie pokazane jest od gwałtu poprzez namiętną miłość, bohaterowie będą wąchać damską bieliznę, a jeden z nich przez pół filmu narzeka na brak erekcji. Na mnie nie zrobiło to wrażenia, ale 50 lat temu chyba ludzie z sal kinowych wychodzili. Pomijając ten czynnik – zostajemy z dosyć nijaką komedią bez wyraźnej struktury. Główni bohaterowie włóczą się od lokacji do lokacji – tutaj ukradną samochód, tutaj się włamią i coś ukradną, a po drodze będą kierowani seksem. Opis na Mubi mówi, że to „satyra wyśmiewająca męskie libido”, co oznacza, że bohaterowie są pacanami i chcą zaliczyć, chwalą się swoimi umiejętnościami w łóżku, ale ich partnerka leży jak deska i nic nie czuje. W trakcie opowieści jednak stają się w tym lepsi w jakiś sposób – widać reżyser chciał im dać szczęśliwe zakończenie, ale widzowie niczego się nie nauczą. Dla mnie film ruszył mniej więcej w połowie, od naprawdę zabawnej sceny „miłosnej”, w której bohaterowie równocześnie kopulują z jedną kobietą i komentują siebie nawzajem. Potem też będzie kilka równie zabawnych scen. Ogólnie wspominać będę pozytywne ten tytuł.
https://mubi.com/pl/showing/going-places

Kołysanka do bolesnej tajemnicy (2016) ★★★ Lav Diaz i jego kolejny film. Tym razem trwa 485 minut i tyczy się rewolucji na Filipinach pod koniec XIX wieku i zaboru Hiszpańskiego. Nic o tym nie wiedziałem, zresztą – hej, film tyle trwa więc zapewne pokrywa temat, nie? Nie. Cały pomysł fabularny polegał na skupieniu się na tych prawdziwych osobach i daniu im fikcyjnych pięciu minut, na dojście do głosu. I tak mamy na przykład wyznanie winy ze strony kochanki generała, która zdradziła mu pewne tajne przejście, dzięki czemu Filipiny przegrały jedno starcie. Spędzamy z tą kobietą trochę czasu – widzimy, jak zaczyna żałować, i w końcu przyznaje się do wszystkiego we łzach. Problem w tym, że tak wygląda cały film. Mamy więc osiem godzin łażenia po lesie i słuchania jak postaci gadają o tym, co czują w związku z tym, co się dzieje gdzieś tam. A widz nie jest w to poprawnie wprowadzany, wszelkie próby są bardzo koślawe. Niemniej, ogląda się znakomicie już od drugiej godziny. Nawet ostatnie trzy, gdy sprawdzałem zegarek co kwadrans, nawet wtedy ani myślałem o tym, by zasnąć. Diaz potrafi utrzymać moją uwagę. Jego nowy film ledwo zalicza się nawet do „slow-cinema”. Dynamiczny montaż, krótkie scenki (dłuższe są, ale strasznie rzadko), wszystko podawane jest poprzez dialog, a do tego piosenki, piosenki i główny bohater, który zostaje postrzelony zamiast zastrzelony, i krwawi kilka dni, i ratują go oczywiście w ostatniej sekundzie. Bo jest głównym bohaterem. Straszny mainstream, no.
https://mubi.com/pl/showing/a-lullaby-to-the-sorrowful-mystery

Stavisky… (1974) ★★ Biografia ukraińskiego żyda polskiego pochodzenia, którego oszustwo wywołało skandal we Francji na początku XX wieku. Nie poznałem Stavisky’ego, tyle mogę napisać. Po przeczytaniu notatki o nim na Wiki dochodzę do wniosku, że był to film skierowany wyłącznie do tych, co znają oryginalną historię – choćby po tym, jak ujęto śmierć protagonisty: dobijają mu się do drzwi, on leży w łóżku i patrzy na drzwi, następnie jesteśmy na zewnątrz i słyszymy strzały. Chodzi o to, że oficjalnie Stavisky popełnił samobójstwo, ale nieoficjalnie istnieje teoria o tym, że został uciszony. Nic z tego nie sposób wywnioskować z samego filmu, trzeba znać tę historię przed obejrzeniem. To film zapadający w niepamięć. Oglądałem i zastanawiałem się, co ja w ogóle oglądam – po 30 minutach przeczytałem opis. Tam nazwano tę część seansu „zawieraniem przyjaźni” bohatera z innymi. Trudno się nie zgodzić.
https://mubi.com/pl/showing/stavisky

Jeszcze nic nie widzieliście (2013) ★★ Pomysł był nawet interesujący, tylko realizacja pozbawiona kreatywności i filmowości. To zdanie chyba podsumowuje całą francuską nową falę i jej twórców… W każdym razie: oglądamy grupę aktorów, która przybywa do domu zmarłego, aby spełnić jego ostatnią wolę, czyli obejrzeć przedstawienie, w którym wszyscy brali udział w przeszłości. Oglądają i przypominają sobie granie, mówią na głos kwestie razem z osobami na ekranie, wcielają się w locie w rolę razem z kolegami siedzącymi obok. Całość staje się też przyczynkiem do jakichś nudnych dyskusji w przeszłości, ale jest to po prostu męczące w oglądaniu. Pod względem wykonania najczęściej mówimy o kamerze patrzącej na aktora, który gada – nic więcej. Podczas seansu myślałem tylko o tym, jaki potencjał w tym jest, jak ciekawie można by to wszystko opowiedzieć – gdyby tylko za kamerą stali choćby twórcy Sherlocka. Przypomnijcie sobie dla przykładu odcinek The Lying Detective i rzeczy, które tam miały miejsce w kadrze! Niemniej, w tamtym momencie reżyser Jeszcze…, czyli Alan Resnais, miał 90 lat, umarł rok później, więc nie chcę od niego za dużo wymagać. Gratuluję pomysłu – i na tym zakończę.
https://mubi.com/pl/showing/you-aint-seen-nothin-yet

Beczka prochu (1998) ★★★★ Stolica Serbii to iście wybuchowe miejsce, pełne ludzi walczących ze sobą nawzajem. Zawsze jest ktoś, kto dominuje oraz ktoś, kto jest dominowany – by chwilę później role się odwróciły. W jednej scenie ta osoba będzie pod czyimś butem, aby w następnej przyciskać butem kogoś innego. Złość i agresja jest przekazywana dalej, a chwilowe wyczerpanie nie przynosi satysfakcji. Metafora kraju, który co chwila jest w stanie wojny i pokoju, a końca nie widać. Konstrukcja filmu jest dosyć prosta: oglądamy scenę z udziałem głównych bohaterów, a następnie śledzimy kogoś z drugiego planu – w ten sposób ta osoba staje się głównym bohaterem, ma swoją historię. I tak w kółko. Czasami ponownie widzimy tych ludzi, czasami nie. Wszystko ma miejsce w ciągu jednej nocy, a co kolejna sekwencja, to coraz większe szaleństwo, wręcz obłęd. Dość powiedzieć, że chyba najbardziej normalnymi ludźmi w tej opowieści był gniewny młodociany, który porwał autobus i terroryzował pasażerów ostrym narzędziem. Coś jak połączenie Mechanicznej pomarańczy z Dniem świra. Jest tutaj komedia i dramat, zabawa jest specyficzna, ale też i przednia. Na koniec pozostaje tylko cieszyć się, że nie mieszkamy w Jugosławii. Mój jedyny zarzut jest taki, że niemal każda scena mogłaby skończyć się nawet o kilka minut wcześniej – zamiast tego bohaterowie jeszcze siedzą i męczą żart, osłabiając ogólne wrażenia.
https://mubi.com/pl/films/cabaret-balkan

HBO GO

Premiery miesiąca na HBO GO: Rampage (The Rock i duża małpa kontra dinozaur – recenzje odstraszyły mnie od seansu w kinie, ale na VOD… Czemu nie?), Leave No Trace (kolejny film od Debry Granik, pani reżyser Winter’s Bone), Jak pies z kotem (MOJA OPINIA) oraz Na śmierć i życie, w którym ponoć Harry Potter zagrał swoją rolę życia.

Amazon Prime

Premiery miesiąca na Amazon Prime: Beautiful Boy, Too Old to Die Young (serial Nicolasa Windinga Refna).

Chili

Premiery miesiąca na Chili: Win Win (MOJA OPINIA), Jak wytresować smoka 3, If Beale Street Could Talk oraz Wolne miasto Stanisława Różewicza. Hej, każdy jego film chyba warto obejrzeć…