Tidal i Spotify. Wybrałem to pierwsze.

Tidal i Spotify. Wybrałem to pierwsze.

10/07/2018 Blog 0
tidal glowne

Dwa najpopularniejsze serwisy do legalnego słuchania muzyki. Jakie są między nimi różnice?

Spotify było jednym z powodów, dla których założyłem konto w banku, aby móc opłacać miesięczny abonament. 20 złotych za muzykę miesięcznie, legalnie? Bez muzyki żyć nie mogę, a tu się okazuje, że mogę to robić bardzo tanio. I tak to trwało przez kilka lat, aż do zeszłej zimy, kiedy to kupiłem pierwsze głośniki w swoim życiu. System 2.1 naprawdę dobrej jakości, czyli pierwsza okazja, by słuchać płyt tak jak powinno się ich zaawartością delektować. Chciałem sprawdzić, czy usłyszę różnicę między Spotify i tym, co oferuje Tidal. 
 
Różnicę słyszałem, zarówno w natężeniu głośności jak i jakości nagrań. Mało tego, słyszałem w końcu różnicę między wersjami studyjnymi i remasterowanymi. Dopiero teraz czułem, że faktycznie słucham Pink Floyd, chociaż znam ich twórczość od ponad dekady. Dodatkowo mogłem zacząć puszczać podcast na komputerze i wciąż słyszeć go przy zmywaniu naczyń ścianę dalej. 

Dla porównania. Wyżej Spotify, niżej Tidal, obie w wersji 320 kbps. Z lewej wersja zwykła z 1990 roku, z prawej remaster z 2004 roku.

 

 

A więc tak, pogłoski potwierdzone, stan moich uszu jeszcze jest w na tyle dobrym stanie, by był sens kupować lepszy sprzęt grający. Tutaj Tidal wygrywa, nawet pomimo podwójnej ceny. Na każdym innym poziomie jednak Tidal przegrywa, ponieważ jest mniej wygodny w użytkowaniu. Różnic jest wiele.

Brakuje oddzielnej listy utworów do posłuchania na potem

Jest tylko lista ulubionych utworów. Jeśli więc chcesz zapisać sobie jakąś płytę do posłuchania potem, to albo tworzysz ich playlistę, albo zastępujesz nimi domyślne ulubione utwory. Wciąż można zapisywać sobie ulubione płyty czy artystów oraz segregować ich według nazwy albo chronologicznie. 

Gorsze rekomendacje

Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, ile słuchanej muzyki pochodziło z rekomendacji Spotify. Tam nie tylko co tydzień generowali listę utworów dla mnie do posłuchania, ale przy okazji każdej playlisty na dole pojawiała się garść tytułów pasująca do niej. To stąd brałem wiele tytułów, do których potem wracałem. Tidal tego nie oferuje. Tutaj są listy polecające, ale tylko, gdy słuchasz danego utworu – wtedy obok są rekomendacje, i zmieniają się one wraz z następnym utworem. Teraz moim jedynym źródłem nowej muzyki jest strona RateYuourMusic.com

Słuchanie offline

Takie coś Tidal oferuje wyłącznie na urządzeniu mobilnym – PC i laptop tego nie mają. Co jest dziwne, ponieważ strumieniuję wtedy większą ilość danych ze względu na lepszą jakość muzyki. Chciałbym tego swojemu łączu oszczędzić, ale nie mogę. 
 
Gdy jednak słucham na tablecie muzyki – wtedy nie działa last.fm, który działa wyłącznie na PC. Na urządzeniach mobilnych nawet aplikacja last.fm nie tylko nie obsługuje Tidala, ona go nawet nie wykrywa. 

Tworzenie playlisty to również dziwne rozwiązanie

Chcesz dodać jakiś utwór na playlistę – klikasz na nim, wybierasz „dodaj na” i rozwija się wtedy lista utworzonych playlist… W kolejności od ostatnio używanej. I nie da się tego zmienić. Wcześniej było tak, że na górze były trzy ostatnio tworzone, a reszta była alfabetycznie. Gdzie jest problem? A no w tym, że wszystkie moje playlisty obecnie są cyframi – to w końcu listy rocznicowe typu „moje ulubione utwory 2018 roku„. Kiedy takie coś jest nie po kolei, to jest chaos. Znajduję nową piosenkę, chcę ją sobie zapisać – tak po prostu nie mogę, muszę ją dodać na playlistę, a wtedy muszę szukać jednej cyferki pomiędzy stosem ustawionych w, zdaje się, przypadkowej kolejności. Nie przyjemne to jest, tak powiem. 

tidal
Plus takie niespodzianki pokroju debiutanckiego albumu Lucindy Williams. Brakuje go zresztą też na Spotify i wydaje się, że na Tidalu go nie ma, bo nie widać go w zakładce z albumami artystki. Jednak on jest, tylko w zakładce „albumów na żywo” – ponieważ debiut Lucindy jest w wersji Deluxe, a tam dodano „drugą płytę” zawierającą 20 piosenek z koncertów. Oryginalnych piosenek jest tylko 11, więc może i to logiczna decyzja, ale dla robota. Zresztą powyżej z „Rust in Peace” Megadeath miałem właśnie identyczny problem.
 

Pod względem zawartości oba programy prezentują się podobnie, wręcz tak samo. Tool i King Crimson nie ma, ale tego nigdzie nie ma, więc trudno, wadą to nie może być. Nie ma też funkcji społecznościowych, co jest po prostu cechą. Przyznaję – fajnie było zobaczyć, co obecnie słuchają znajomi, ale bez tego też mogę żyć, bo tak naprawdę nic z tego nie wynika. Zresztą, tylko kilku towarzyszy ma konto na Spotify, wszyscy za to mają last.fm i tam też widać co trzeba. 
 
Tidal ma za to dodatkowe atrakcje – artykuły i programy o tematyce muzycznej. Dla fana interesującego się tematem bardziej niż tylko słuchaniem jest to idealnie, ale sam nie bardzo z tego korzystam. Ja tylko słucham. 
 
Przy tym wszystkim więc Tidal nie wydaje się łatwym zwycięzcą, ale to właśnie jego wybieram. Problemy interface-u można przeboleć, kiedyś zresztą je pewnie naprawią, ale muzyka w dobrej jakości jest zbyt istotna. Po prostu słyszę różnicę. 
 
Cena dwa razy wyższa? Okazało się, że dla studentów jest zniżka -50%. Wybrałem nazwę uczelni, zrobiłem zdjęcie legitymacji i po 20 minutach przydzielili mi zniżkę. Płacę więc tyle samo co za Spotify. 
 
A wy? Z czego korzystacie? I lepsze pytanie, czy moje playlisty, które wklejam na swojego bloga, przykuły waszą uwagę?