Podsumowanie 2012 roku

Podsumowanie 2012 roku

25/08/2019 Blog 0
korra

Ostatnia aktualizacja: sierpień 2019

NAJLEPSZE FILMY ROKU

charlie perks of being

Miejsce 1: Charlie ("Perks of Being a Wallflower") Coming-of-Age

Każdy ma film, bez którego nie mógł żyć przez kilka dni – dla mnie było to Perks…, które obejrzałem cztery razy w ciągu trzech dni. Nie miało dla mnie sensu oglądanie wtedy czegoś innego. To tytuł wypełniony miłością, muzyką, zrozumieniem, akceptacją – a przy tym bierze się za prawdziwie ambitny temat, czyli przedstawia bohatera, który całkowicie zmienia swoje poglądy filozoficzne o 180 stopni. Podejmuje świadomą decyzję, żeby zacząć wyznawać inne wartości – a sposób, w jaki to zrealizowano pod kątem wizualnym, czyni z tej produkcji prawdziwe dzieło sztuki. A na dodatek tytuł ten skrywa naprawdę sporo niespodzianek. W tym zestawieniu nie ma dla niego konkurencji – jeden z moich ulubionych filmów i najlepszy w 2012 roku.

Miejsce 2: "Frances Ha" (Drama)

Film o stracie czasu, który nie traci czasu. Bohaterka szuka siebie, ale nawet naśladując innych daje wyraz samej sobie. Nadal pozostaje sobą. Musi to tylko dostrzec i zaakceptować. Możemy wszyscy mamy takie wrażenie, jakby cały świat się na nas uwziął, ale też… nie musimy na to w ogóle zwracać uwagi. I to jest piękne. Potrzebowałem tego usłyszeć. I mam wrażenie, że cały świat tego potrzebuje. 

Miejsce 3: "Pieta" (Drama)

Tytuł, który staje się lepszy z czasem. Zaraz po wyjściu z kina nie imponował mi – to stało się dopiero później, kiedy spojrzałem w tył i docenił konsekwencję, z jaką skonstruowano ten brutalny i zaskakujący tytuł. Kiedy już poznajemy rozwiązanie zagadki, kiedy już dowiadujemy się, o co tak naprawdę chodziło w tym filmie – wtedy go rozumiemy jako całokształt. Ostatnie 15 minut, czy coś koło tego, są naprawdę wstrząsające – tego właśnie spodziewałem się po Kim Ki Duku, ale równocześnie nigdy nie mogłem tego przewidzieć. Mocna rzecz. O wiele mocniejsza od Uciekiniera, chociaż z tych dwóch tytuł wolałbym wrócić do Muda i jego wyspy.

Miejsce 4: Uciekinier ("Mud") Coming-of-Age

O dorastaniu, spojrzeniu na wszystko z perspektywy młodego człowieka, który o wszystkim nie wie, ale będzie wyciągać wnioski z tego, co zobaczył. Przetworzy wszystko przez własne doświadczenia, będzie się uczył. Bardzo ładne kino (te plenery, lasy i wyspa!), skonstruowane w intrygujący sposób.

Miejsce 5: "Broken" (Coming-of-Age)

Różne postawy dorosłych wobec ich dzieci – niekoniecznie rodziców, po prostu ludzi mających z nimi styczność, oraz co najmłodsi z nimi potem robią. Wszystko zamknięte na niewielkim osiedlu. Dużo tutaj bycia dzieckiem. Zabawy, chodzenia na złomowisko, gdzie znalazło się przytulną przyczepę, pierwsze pocałunki, chodzenie do szkoły, kontakt z łobuzem, dorastanie. To trudny film, który nie boi pokazywać się różnorodności. Za to go szanuję. Ma jednak mniej zdecydowany finał od Uciekiniera, dlatego miejsce czwarte.

Holy Motors

Miejsce 6: "Holy Motors" (Drama)

Jedna z tych zagadek filmowych, które po byciu zrozumianymi wciąż są atrakcyjne. Nie jest to wbrew pozorom łatwe, tak samo, jak rozgryzienie tego tytułu, ale jest to możliwe. W skrócie: oglądamy masę krótkich epizodów i każdy jest większą niespodzianką od poprzedniej. Można obejrzeć ten film na ślepo i wciąż się dobrze bawić, ale naprawdę: gdy już się go zrozumie, seans jest jeszcze lepszy. Bo odpowiedź jest bardzo konkretna, twórcy nie bawią się w dowolność interpretacji (raczej, przez te lata poznałem tylko jedną), co naprawdę szanuję. W odróżnieniu od Lotu, w którym nie mam pewności, czy twórcy mieli jakieś zdecydowane stanowisko. I tam to mnie się podobało, ale jeśli mam wybierać – wolę konkret Holy Motors.

sugar man

Miejsce 7: Sugar Man ("Searching for Sugar Man") Biography Documentary

Nie jestem pewny, czy to udany dokument (chyba nie, skoro pomija trasę koncertową Rodrigueza w Australii w latach 80.), ale opowiada niesamowitą historię. Piękną, jedyną w swoim rodzaju. Każdy coś innego z niej wyciągnie i wszystko to będzie niezwykłe. Sugarman inspiruje do bycia dobrym człowiekiem na wiele różnych sposobów, a do tego jeszcze zaszczepia w odbiorcy miłość do życia we własnej osobie. Nie polecam więc jako dokumentu, ale swego rodzaju dzieła sztuki. Pełnym dziełem sztuki na pewno jest Holy Motors. Lot również inspiruje do bycia lepszym człowiekiem, ale nie w równie dobrym stylu – stąd kolejność.

Miejsce 8: Lot ("Flight") Drama

Opowieść o człowieku, który dokonał cudu – i razem z nim zastanawiamy się, co to oznacza. To film pozbawiony wyraźnej struktury, bardziej doświadczamy podróży, w której wspomniany cud (lądowanie zepsutym samolotem i uratowanie w ten sposób większości dusz na pokładzie) prześwietlany jest pod różnymi kątami. A my oglądamy to wszystko trochę z boku i dochodzimy do własnych wniosków. „Lot” jest bardzo niedzisiejszym kinem, tutaj bohater robi słuszne rzeczy tylko dlatego, że są słuszne – i za to go szanuję. Film znaczy. Bo wcześniej naprawdę zastanawia się nad tym, co jest słuszne.

Miejsce 9: Wilcze dzieci ("Wolf Children")

Piękna animacja 2D o tym, że ciężko być matką. Taką prawdziwą matką, która bierze się za to, co jej, a gdy popełnia błędy, to wyciąga wnioski i szuka nowych sposobów. Magiczny i ujmujący film, ale też ciągnie się, bo historia nie ma większego celu i jakby całość skończyła się w 60 minucie, to nie wiem, czy bym zauważył, by mi czegokolwiek brakowało.

Miejsce 10: "Imagine" (Drama)

Tytuł pozwalający aktywnie zrozumieć niewidome osoby. I robiący to w ciepłym otoczeniu wypełnionym słońcem, czystym niebem, i uliczkami, na których z boku ustawiono parę krzeseł, gdzie można pograć w warcaby i wypić domowe wino. Doceniam ten jeden dodatkowy krok, który twórcy zrobili. Nie mogę tego powiedzieć o autorach dokumentu Indie Game, więc stąd kolejność.

indie game the movie

Miejsce 11: "Indie Game: The Movie" (Art Documentary)

Kim są ludzie tworzący niezależne gry komputerowe? Ten dokument pokazuje trzech z nich i opowiada o ich karierze oraz żywocie. Pokazuje, ile duszy wkładają w stworzenie czegoś osobistego, ale też grywalnego. To unikalny dokument i dlatego daję go ponad poniższymi tytułami. Są podobne filmy do Avengers czy Kobiety w czerni, ale nie ma drugiego Indie Game: The Movie.

avengers

Miejsce 12: "Avengers" (Superhero & Action)

Podobnie jak Perks of Being a Wallflower, ten tytuł też oglądałem raz za razem. Miał wszystko: humor, sens, ciężar, a Marvel w końcu udowodnił, że może nakręcić dobry film akcji. Tytuł, który widziałem pewnie z 20 razy przez te wszystkie lata i teraz liczy się przede wszystkim wielki finał z genialnym markowanym mastershotem. Avengers było spełnieniem marzeń dla wielu, moim nieuświadomionym było właśnie to długie ujęcie. Cieszę się, że ten film istnieje.

Kobieta w czerni woman in black

Miejsce 13: Kobieta w czerni ("Woman in Black") Gothic Horror

Klasyczny przedstawiciel gatunku o nawiedzonym domu: fenomenalna scenografia, w miarę spójna fabuła, do tego melancholijna wymowa. Przede wszystkim jednak na ocenie zaważyła 20-minutowa sekwencja niemal w całości pozbawiona dialogów i słów, oparta na scenografii, ekspresji i emocjach. Kwintesencja atmosfery takich filmów i absolutny pewniak dla fanów takiego kina. Nie zaskakuje jednak w żaden sposób, dlatego choćby Avengers stawiam wyżej – tamten tytuł już mnie naprawdę zaskoczył.

Mroczny Rycerz powstaje dark knight rises

Miejsce 14: Mroczny Rycerz powstaje ("Dark Knight Rises") Superhero & Action

Dziurawa fabuła, kiepska historia, monotonna muzyka, szarpany montaż – ten film ma wiele wad. A i tak mnie do niego ciągnie. Lubię bohaterów, a podczas seansu naprawdę czuć ciężar wydarzeń, że oto oglądamy coś podniosłego i przełomowego. Sekwencja otwierająca chwyta za gardło każdym ujęciem, słowem i dźwiękiem, a następnie oglądamy starcie Batmana z przeciwnikiem, który go zwyczajnie przerasta i faktycznie mam poczucie, że to koniec, że tego nie można wygrać. Ciężki, ale przy tym wciągający film, do którego chcę wracać, dlatego chcę go wyróżnić na tej liście najlepszych produkcji roku. Nie jest pozbawiony wad, ale też nie jest pozbawiony zalet. I to do nich wracam i to o nich myślę, kiedy wspominam tę produkcję.

Miejsce 15: Scena zbrodni ("Act of Killing")

„War crimes are defined by the winners. I’m a winner. So I can make my own definition.” Film nawiązuje do antykomunistycznej czystki w Indonezji w latach 1965-1966. Odpowiedzialni za to nigdy nie zostali ukarani, wręcz przeciwnie. Ten dokument to opowieść o „złych gościach”, którzy wygrali, uniknęli powszechnego potępienia, i o tym, jaką przyszłość zbudowali. Strasznie dziwny seans. Na końcu zobaczyłem kino w służbie autoterapii, kiedy ówcześni zabójcy zagrali rolę ofiar, co pozwoliło im zastanowić się nad wszystkim ponownie.

Również warte poznania: 21 Jump Street, Sztuki wyzwolone, Robot i Frank, Po uszy, It’s Such a Beautiful Day, Wróg numer jeden, Życie Pi, Moonrise Kingdom i Pokłosie.

NAJLEPSZE SERIALE ROKU

62767-the-legend-of-korra-the-legend-of-korra-poster

Miejsce 1: "Legenda Korry" (sezon I) Animation & Adventure

I pomyśleć, że nie chciałem oglądać, bo to kontynuacja „Avatara”, więc zapewne niepotrzebne, zapewne fajne-ale-to-już-nie-to… A guzik. Pierwszy sezon Korry jest lepszy od każdego sezonu Avatara i zachwycił mnie pod każdym względem: rozbudowaniem świata, poruszaniem dojrzałych tematów w bezkompromisowy sposób, akcją i wyzwaniem… Ogląda się fenomenalnie! „Korra” to prawdziwie doskonała robota, pozostaje więc mi życzyć tylko wam wszystkim, aby uniwersum, jakie kochanie (Star Wars, Star Trek czy inny Marvel), zostało potraktowane tak, jak zrobiła to Korra z uniwersum Avatara. To jest możliwe i za to daję pierwsze miejsce.

derek

Miejsce 2: Derek (sezon I) Drama

Ciężki serial o nie do końca sprawnym umysłowo pracowniku domu opieki. Chyba najodważniejszy z dzieł Ricky’a Gervaisa grającego jeszcze główną rolę tytułowego Dereka, który w każdym innym miejscu na świecie byłby bezużyteczny, ale tutaj nie tylko jest przydatny, ale też szczęśliwy, gdy może starszej osobie zrobić kawę albo pograć z nią w karty. Jednak nie ma tego wiele w tym serialu. Wiecie: szczęścia. Lokatorzy nie są szczęśliwi, pracownicy też, a to zwykły dzień. W niezwykły któryś z lokatorów umiera albo coś poważnego sypie się w życiu bohaterów. Dużo tutaj płaczu, a twórcom udało się o wszystkim opowiedzieć w szczery, dosadny sposób. Doskonały serial, ale nie znaczy tylko dla mnie, co Korra, dlatego drugie miejsce.

newsroom poster

Miejsce 3: Newsroom (sezon I) Drama

Aaron Sorkin tworzy serial o tym, że podstawą dla wielkiego kraju jest poinformowane społeczeństwo – zaszczepia tę ambicję swoim bohaterom, którzy pracują w stacji telewizyjnej, i w ten sposób opowiada o wyzwaniu, jakim jest zbieranie informacji oraz dostarczanie ich odbiorcom. I robi to w swoim stylu, pełnym dialogów i konfliktu. Ogląda się znakomicie, chociaż nie zapada w pamięci tak, jak zrobił to w moim przypadku „Derek”, dlatego trzecie miejsce.

breaking bad

Miejsce 4: Breaking Bad (sezon V-A) Drama

Twórcy podzielili sezon na dwie części, więc ja też tak robię. Zresztą trudno o tym okresie w telewizji mówić bez wspomnienia o „Breaking Bad”, które w tym sezonie uczciwie buduje wielki finał. W 2012 roku dostaliśmy sporo konfliktów rodzinnych, mocny clifhangger oraz dwa znakomite heist-movie. I na zawsze skojarzyliśmy Jessego Plemonsa z tym jednym odcinkiem. Chciałem, aby ten sezon był jak najlepszy, podobnie z „Newsroomem”, ale ta potrzeba była większa w przypadku serialu Sorkina, stąd kolejność.

sherlock

Miejsce 5: Sherlock (sezon II) Buddy

Ten sezon najbardziej sobie cenię do tej pory. Ma mój ulubiony odcinek (o nim niżej), znakomitą adaptację „Psa Baskerville’ów”, masę zwrotów akcji (wręcz zahaczając o absurd), wprowadza świetną postać Irene Adler oraz kończy się kosmicznym clifhanngerem, w którym mogłem uczestniczyć, zastanawiając się, co tam właściwie miało miejsce, kiedy to czekałem na trzeci sezon. Żaden inny serial wtedy mi tego nie dał, więc jeśli miałbym na piątym miejscu jakiś tytuł wyróżnić, bez namysłu decyduję się na Sherlocka.

Również warte poznania: „Mad Men” (S5), „South Park” (S16), „666 Park Avenue” (miniserial), „Suits” (S2), „Wodogrzmoty Małe” (S1), „Justified” (S3)

NAJLEPSZE ODCINKI ROKU

sherlock

Miejsce #1: ex aequo "A Scandal in Belgravia" (Sherlock 2x1) & "We Just Decided To" (Newsroom 1x1)

Wyjątkowo umieszczam na pierwszym miejscu dwa odcinki. Oba są długie (powyżej godziny), oba poprawiają mi humor, ilekroć mam chandrę (w ogóle nie czuję przy nich, że czas leci), oba są też nieskończonym zbiorem atrakcji: od jednej świetnej sceny przechodzimy do kolejnej, równie świetnej, chociaż w inny sposób. Jeśli kiedyś stworzyłbym listę ulubionych odcinków serialowych, oba byłyby w czołówce, ale aż do tego momentu nie zwróciłem uwagi, że wyszły w tym samym roku. Nie chcę teraz decydować, który lubię bardziej, dlatego umieszczam oba razem. Za to, że tak dobrze mija mi z nimi półtorej godziny.

newsroom poster
south park poster

Miejsce 3: "Raising the Bar" (South Park, 16x9)

Kolejny raz jestem zaskoczony, jak dobrze twórcy SP opowiadają o aktualnych problemach. I jak ich opowieści nie tracą z czasem na aktualności. Minęło w końcu siedem lat, a ja wciąż jestem zatroskany o to, że poziom kulturowy opada, wręcz leci na dno, i pomimo upływu lat wciąż nie ma do tego zjawiska lepszego komentarza niż właśnie „Raising the Bar”, który bierze się za fascynację społeczeństwa niskimi formami rozrywki. Podziwiam ten odcinek, ale właśnie bardziej go szanuję, niż lubię aż tak, jak lubię dwa powyższe odcinki. Równocześnie uważam „Raising the Bar” za ważniejszy odcinek od „Virtual Systems Analysis”, które z kolei odbieram wyłącznie osobiście – stąd kolejność.

community poster

Miejsce 4: "Virtual Systems Analysis" (Community, 3x16)

„Incepcja” w czterech ścianach. Abed bawi się z Annie w wyobraźnię, jednak zabawa nie działa. W końcu Annie zmieni ustawienia rozgrywki czym psuje Abeda, który upada, a po przebudzeniu twierdzi, że żaden Abed nie istnieje. Annie wyrusza w podróż, by go odnaleźć. I tak, Abed dosłownie to stoi tuż przed nią, a mimo to pod koniec można się zgubić w tym, kto kim jest i o co chodzi. Wracamy na teren dziecięcej wyobraźni zachowanej w dorosłym człowieku. Atrakcją odcinka jest poznanie bliżej obu tych bohaterów, szczególnie cieni krążących za Abedem, a jego widok zakutego w kajdany jest naprawdę dobijający – i szczery. Serial ponownie miesza prawdziwy świat do tego swojego, radosnego. Przez chwilę staje się poważniej, by następne żarty śmieszyły bardziej. Choć już nigdy nie spojrzę na Abeda tak jak wcześniej.

breaking bad

Miejsce 5: "Dead Freight" (Breaking Bad, 5x5)

Karuzela emocji, kiedy wielki sukces potrafi się obrócić w tragedię w typowym dla „Breaking Bad” stylu. Jesse Plemons za oceanem był już uznanym aktorem, dzięki właśnie zakończonemu „Friday Night Lights”. Jak się uwolnić od roli niezręcznego nastolatka, który jest wykorzystywany przez koleżankę, którą lubi? Cóż… Zrobić to, co zrobił w tym odcinku. Trochę widzów będzie teraz go nienawidzić, ale jest to jakiś sposób. Zapadający w pamięci sposób.

Również warte poznania: „Cash for Gold” (South Park, 16×2) „Double Dipper” (Wodogrzmoty Małe 1×7) „The Reichenbach Fall” (Sherlock 2×3) „Reverse Cowgirl” (South Park, 16×1)

REŻYSER ROKU:

Leos Carax („Holy Motors”)
Robert Zemeckis („Lot”)
Wes Anderson („Moonrise Kingdom”)
Ki-duk Kim(„Pieta)
Jeff Nichols („Uciekinier”)

Niby wiem, że Zemeckis jest znakomitym reżyserem – stworzył w końcu trylogię Powrotu do przyszłości! – ale dopiero po obejrzeniu Lotu prawie dziesięć lat temu to sobie uświadomiłem. Sposób, w jaki Zemeckis każdą sekwencję Lotu traktuje oddzielnie i pozwala jej wybrzmieć, naprawdę mnie rozczula. Plus scena katastrofy, najlepsza scena roku.

SCENARIUSZ ROKU:

Mark O’Rowe („Broken”)
John Gatins („Lot”)
Aaron Sorkin („Newsroom”)
Ki-duk Kim („Pieta”)

Pilotażowy odcinek Newsroomu jest jednym z najlepszych scenariuszy, jakie w życiu widziałem. A pod względem dialogów – najlepszy. Pewnie tylko Szekspir może się z tym równać. Dzieło sztuki.

ZDJĘCIA ROKU:

Janusz Kamiński („Lincoln”)
Don Burgess („Lot”)
Fabian Wagner („Sherlock”)
Roger Deakins („Skyfall”)
Claudio Miranda („Życie Pi”)

Z serii „Nie muszą nagradzać wyłącznie filmów, które lubię”. Tam, gdzie Spielberg z Kushnerem nie dali rady przyciągnąć mojej uwagi, tam udało się Kamińskiemu.

MONTAŻ ROKU:

William Goldenberg („Operacja Argo”)
Czterech Węgrów („Panie, panowie – ostatnie cięcie”)
Charlie Phillips („Sherlock”)

Ciężka sprawa. Nie mogłem wymieć nawet pięciu kandydatów, którzy zapadli mi w pamięci. Sherlock zawsze miał kosmiczny montaż, ale poza tym będę wspominać wyłącznie Panie, panowie, który to został zmontowany wyłącznie z innych filmów.

MUZYKA ROKU:

Dan Romer („Bestie z południowych krain”)
Tomasz Gąssowski („Imagine”)
Alexandre Desplat („Moonrise Kingdom”)
Claude-Michel Schönberg („Nędznicy”)
Mychael Danna („Życie Pi”)

AKTOR ROKU:

Denis Lavant („Holy Motors”)
Denzel Washington („Lot”)
Jon Hamm („Mad Men”)
Joaquin Phoenix („Mistrz”)
Jeff Daniels („Newsroom”)

Pan Lavant zagrał to samo, co pozostali panowie na liście, i jeszcze trochę, więc długo zastanawiać się nie muszę. W Holy Motors mógł zagrać wszystko i to zrobił. Grał w końcu aktora.

AKTORKA ROKU:

Greta Gerwig („Frances Ha”)
Elisabeth Moss („Mad Men”)
Amy Adams („Mistrz”)
Emily Mortimer („Newsroom”)
Lara Pulver („Sherlock”)

Greta Gerwing wydaje się grać tę samą postać. I robi to z roku na rok coraz lepiej. Szczególnie u Baumbacha.