Opowieści podręcznej („The Handmaid’s Tale”, 2017-)

Opowieści podręcznej („The Handmaid’s Tale”, 2017-)

06/09/2018 Opinie o filmach 0
opowiesci podrecznej
Elisabeth Moss & Ann Dowd

Zrealizowana wybitnie opowieść o totalitaryzmie. Taka sama jak inne.

Główna bohaterka jest służącą. Ma donosić, obserwować oraz okazjonalnie odbywać stosunki ze swoim właścicielem, kiedy jego żona ją przytrzymuje. Trzeba udawać, że jest się szczęśliwym, policja w każdej chwili może prosić o dokumenty, kobiety służą tylko do rodzenia dzieci i można je oślepić, bo przecież nie rodzą oczami. Jednym zdaniem – absolutnie nic nowego, jeśli chodzi o historie w świecie totalitarnym. Nawet zadbano o takie szczegóły jak schemat otwarcie się wobec drugiego człowieka, który dzień po zawarciu przyjaźni znika, usunięty przez rząd. Można by oglądać z zamkniętymi oczami, gdyby nie fakt, że wtedy naprawdę sporo się straci.

Opowieści podręcznej zrealizowane są wybitnie. Aktorstwo, reżyseria, inscenizacja, scenografia i przede wszystkim zdjęcia. Serial wygrywa na każdym z tych poziomów, oferując wizualny kunszt oraz dbanie o szczegóły. Peggy Olsen ponownie udowadnia, że świat filmu jest dla niej za mały i potrzebuje wieloodcinkowych seriali, aby w pełni pokazać swoje zdolności. Tym większa szkoda, że w żaden sposób nie wspomaga to konstrukcji dramaturgicznej, a tylko niewielki wpływ ma na sylwetki bohaterów i relacje między nimi.

Serial trafił u mnie na zły moment, kiedy chciałem więcej wymagać. Opowieść podręcznej to jedna z wielu opowieści dystopijnych o opresji, która więzi głównego bohatera. Niewiele jest tu o tym, jak funkcjonuje cały świat, niemal całość opiera się na to pewnie wygląda tak, jak mi się wydaje. Łącznie z motywacjami bohaterów. Jedni chcą więzić, inni chcą uciekać, inni chcą dziecko. I to tyle o bohaterach. Tak naprawdę nic tu nie ma o genezie świata, jak doszło do takiego ustroju. Wiadomo jedynie, że przeszła ustawa i teraz kobiety można nazywać dziwkami. Nie wiadomo, jak w tym świecie działa cokolwiek – rząd, internet, biznes, przemysł, polityka zagraniczna. Wiadomo tylko, że główna bohaterka źle się w tym świecie czuje.

Jedyną namiastką jakiejś ideologii lub wartości jest tu mówienie o religii i traktowanie jej jako środek do kontrolowania ludzi siłą, ale właśnie – to tylko środek. Jaka filozofia stała za tym? Jaka historia? Jak do tego doszło, jak ludzie zaczęli to popierać? Opowieść podręcznej to tytuł jednostronnie opowiadający o totalitaryzmie, przedstawiając go bez kontekstu, dryfującego samodzielnie w powietrzu, jako biorącego się znikąd. A ostatnio mam już problem z przedstawianiem rzeczywistości w ten sposób. Jedynym śladem jest tu pokazanie, że źli działają według reguły cel uświęca środki i nie mają problemu z łamaniem własnych zasad, jeśli im to pasuje. To jednak zdecydowanie za mało.

Muzyka

W tym serialu wybór piosenek w tle jest kompletnie od czapy. Każda piosenka nie ma sensu w danej scenie, nic nie znaczy i użyto jej w złym kontekście. Policja bije kobiety na ulicy i w tle leci Blondie. Bohaterka pokazuje władzy środkowy palec i w tle leci Journey. Nawet nie muszę pisać, o jaki utwór chodzi, nazwa zespołu wystarczy. Można więc odwiedzić, że taki wybór pasuje do serialu i jego treściowej nijakości. Problem w tym, że to się nakłada na wysmakowany styl wizualny serialu. Jakby ktoś założył tipsy Audrey Hepburn.