Najlepszy (2017)

Najlepszy (2017)

01/10/2018 Opinie o filmach 0
najlepszy
Jakub Gierszał & Arkadiusz Jakubik & Tomasz Kot

„Hold My Beer: The Movie” Kompletnie niewiarygodny. Szkoda, że kosztem prawdziwych ludzi.

Jerzy Górski to autentyczna postać, której udało się wyjść z nałogu narkotykowego, zakończyć okres lądowania w więzieniu, zająć się sportem i osiągnąć mistrzostwo świata w triatlonie. Jak to zrobił? Cóż, według filmu Najlepszy powiedział Ojtam, ojtam i jakoś tak to się stało. No, chciał chłopak bardzo mocno, to mu się należy. Ty nie wygrałeś nigdy triatlonu? Widać nie chciałeś wystarczająco mocno, leszczu.

Są tu udane elementy. Dobrze choćby wychodzi kopiowanie scen z udanych filmów (nieudanych zresztą też – vide scena, w której lekarz mówi bohaterowi, że jak nie przestanie, to umrze). Przez całkiem długą chwilę można oglądać i wymieniać oczywiste inspiracje, z których rżnięto w najlepsze – Trainspotting, Garden State, Buntownik z wyboru, 25 godzina, co tylko chcecie. Prawdziwe problemy zaczynają się dopiero wtedy, kiedy reżyser stara się wykreować coś własnego – bohatera, historię czy świat. Tutaj nie było żadnego pomysłu – nikt na planie nie wiedział, co chce pokazać, ani jak to zrobić. Niech bohater będzie mieć długie włosy, a potem je zetnie! Niech zakocha się i straci ukochaną przez narkotyki, będzie mu bardzo smutno! Niech szwagier go nienawidzi, by pod koniec filmu zacząć go szanować. W ten sposób przynajmniej stworzymy iluzję, że coś się zmienia, że bohater ma charakter, że ewoluuje…

Problem z tym filmem jest taki, że on do niczego nie dąży. Nic tu nie zostaje osiągnięte, wszystko jest na miejscu i po prostu się dzieje. Rzucam narkotyki – w drugiej scenie rzuca narkotyki. Będę chodził – i w następnej scenie już chodzi. Wygram mistrzostwo świata – i wygrywa mistrzostwo świata. Konsekwencja jest nieobecna, nic tu nie ma wpływu na nic. Można brać narkotyki i być zdrowym, można wielokrotnie bić własną panią doktor, a ona i tak na ciebie poleci bez żadnego powodu. Można zdradzać chorą ukochaną z kochanką, a potem płakać na pogrzebie tej pierwszej i wciąż być pozytywnym bohaterem. Można zająć 142 miejsce w wyścigu, ale film biograficzny o tobie wygodnie ten fakt przemilczy.

Kiczowatość zakończenia najbardziej pogrążyła ten produkt. Już pomijam, że najwyraźniej jest to film o rzucaniu nałogów (ale przecież wątek ten zakończyli półtorej godziny wcześniej i nigdy więcej do niego nie wracali…). Bardziej przeszkadza mi nieustające przekonywanie widza, że główny bohater umrze przy zwiększonym wysiłku. Bieganie go zabije, wejście na kilka pięter go zabije, ale potem biega i wygrywa, bez żadnego wyjaśnienia, w glorii i chwale, bo chciał. Niech ktoś uświadomi twórców, że takie numery w prawdziwym świecie kończą się śmiertelnie. I to najlepiej, zanim w następnym filmie zajmą się biografią ludzi próbujących nauczyć się fruwać, skacząc przez balkon.

Chciałbym jeszcze tylko wyrazić nadzieję na to, że za historię pana Górskiego wezmą się kiedyś ludzie, którzy będą umieli ją opowiedzieć. Wykażą się kreatywnością, pomysłem czy czymś w tym stylu. Na razie skończyło się na postawieniu tabliczki Oparte na faktach, jakby to miało załatwić sprawę.