Mój scenariusz – „Trzecia wojna światowa”

Mój scenariusz – „Trzecia wojna światowa”

05/02/2020 Blog 0
popcorn

Chciałbym wam opowiedzieć o moich scenariuszach - dlatego mam zamiar prezentować pierwsze 10 stron większych tekstów oraz opowiedzieć trochę o procesie twórczym. W tym miesiącu: "Trzecia wojna światowa".

(otworzy się następna strona na blogu, gdzie trzeba będzie kliknąć w kolejny link i wtedy dopiero pobierzecie – innego sposobu nie znalazłem póki co)

Trzecia wojna światowa wybuchnie, kiedy poziom wkurwienia osiągnie wartość maksymalną.

Wbrew pozorom, pomysł na ten film przyszedł do mnie już jakiś czas temu. Pierwsza scena, jaką napisałem, pojawiła się w moich notatkach w 2017 roku, ale już wcześniej miałem w głowie pomysł fabularny, do którego tę scenę zastosuję. Oglądałem drugi sezon Bloodline, jak młody bohater łapie stopa. Samochód pełen ludzi zwalnia, jakby chciał podrzucić naszego bohatera, ale w ostatniej chwili rusza, a pasażerowie robią wulgarne gesty w stronę autostopowicza. Wyobraziłem sobie, że wtedy wyciąga karabin z plecaka i strzela do pasażerów. Przemoc pokazana niemal jak w filmie Haneke. Nie dlatego, że jest psycholem, ale dlatego, że coś powinien móc zrobić wtedy. Nie powinno się tego tak zostawiać, więc… Strzela. Teraz tylko potrzebowałem świata filmowego, w którym takie wydarzenia są normalne.

Odpowiedź przyszła szybko – takie strzelanie jest normalne w świecie, w którym wszyscy tak robią. Dlaczego? Bo są w stanie wojny.

Wojny pozbawionej granic czy narodów. Tylko morze wkurwionych ludzi. I to otworzyło mi furtkę do masy rzeczy, które są możliwe w tym świecie. To w końcu opowieść o ludzkości odzyskującej wiarę w siebie, że są w stanie panować nad swoim życiem, mogą zmieniać świat. Przemoc jest tylko pierwszym krokiem i przypomnieniem. Wyobraziłem sobie, jak taka masa ludzi zaczyna naprawiać świat. Wolny Tybet i inne takie.

Celuję w czarną komedię. Mam początek i zakończenie. Przez długi czas nie miałem pierwszej sceny. Wręcz czułem niechęć na myśl stworzenia jakiegoś openingu pokazującego świat przed wojną. Nie chciałem pokazywać ludzi bezsilnych, nie chciałem prowadzić do wybuchu wojny. Zacząć jednak jakoś musiałem. Scena z autostopowiczem nie wystarczy, aby widz wszedł w ten świat. Na szczęście w grudniu powtórzyłem Kampanię braci i ten miniserial podsunął i pomysł, jak zacząć – bez zaczynania.

Chyba wszystko. To raczej projekt, do którego lubię zaglądać, zamiast usiąść i skończyć.

PS. Pierwszy tytuł brzmiał Obojętność. Bohaterowie właśnie byli źle traktowani i ludzie wokół na to zezwalali z obojętnością. Jednym słowem taki bardziej rozbudowany Joker miał mi wyjść.