Wielki Liberace („Behind the Candelabra”, 2013)

Wielki Liberace („Behind the Candelabra”, 2013)

30/11/2013 Uncategorized 0
Wielki Liberace poster
Steven Soderbergh

Rok 1977. Scott Thorson rozpoczyna bliską znajomość z Valentino Liberace. Zaczynają razem spędzać czas, pracować, żyć. Historia oparta na faktach i prawdziwej postaci zarówno Liberace, jak i Thorsona. Opowieść o homoseksualizmie, trudnych relacjach miłosnych, prywatności oraz przemijaniu.

Tę historię zapewne poznaliście wiele razy. Sam miałem wrażenie, że ją znam, i wam zapewne też się to przydarzy. Spodziewałem się wszystkiego, co ta opowieść miała mi do zaoferowania. Muszę jednak przyznać: jak na to, czym film miał być, wyszło wspaniale. Wszystko układa się w logiczną całość, niczego nie pominięto. Wszystkie punkty, według których historia miała się potoczyć, odbębniono na medal. Wzorowa rzemieślnicza robota. Nawet z kilkoma wyróżniającymi się momentami – w tym wypadku są to na przykład sceny operacji plastycznej i wątek ich dotyczący. Tego wcześniej nie widziałem. Uwierzyłem też, że Liberace był bardzo bogaty. To również plus.

Minusem jest, że nie uwierzyłem, że był aż tak wspaniałym artystą, który aż tyle zarabia. Nie wyróżnia się ani jako muzyk, ani jako człowiek z mikrofonem na scenie. Nie mówi interesujących rzeczy, nie gra wspaniałej muzyki. Jego relacja z Thorsonem działa, bo w takich filmach widz wierzy po prostu na słowo, i twórcom widać to wystarczyło. Ani przez chwilę nie rozważałem, czy to, co oglądam, wydarzyło się naprawdę. To była jedynie „kolejna taka opowieść”, która była wcześniej nawet w wersji heteroseksualnej (młody mężczyzna i sporo starsza kobieta). Warstwa „homo” niewiele dodała.

Wielki Liberace” stoi reżyserią i aktorstwem (oraz charakteryzacją – Zeusie, dałem wiarę we wszystko, co mi pokazali; Matt Damon po operacji, Michael Douglas wygląda, jakby zaraz miał przekroczyć 40’tkę). Zdjęcia są wzorowe, choć się nie wyróżniają. Seans można spokojnie odpuścić.