Kopciuszek („Cinderella”, 1950)

Kopciuszek („Cinderella”, 1950)

17/09/2018 Opinie o filmach 0
kopciuszek
Wilfred Jackson

Prosta opowieść z prostym morałem, której czas już przeminął. Może kiedyś wróci?

Młoda dziewczyna po śmierci ojca trafia pod opiekę macochy, która wykorzystuje ją jak służbę domową. Z czasem tytułowy Kopciuszek staje się niewolnikiem. Na horyzoncie jednak pojawia się szansa na lepszą przyszłość.

Wszyscy znają tę bajkę, więc przejdę od razu do rzeczy. Niniejszy tekst ma bardziej za zadanie omówić Kopciuszka niż go przedstawić. To po prostu tytuł dla prostych ludzi żyjących w prostych czasach. Dzisiaj są to najmłodsze dzieci, które nie są jeszcze na etapie zadawania pytań, kwestionowania czy abstrakcyjnego myślenia, a ich wiedza o świecie jest mocno ograniczona. Dla nich Kopciuszek jest bajką idealną – chodzi tu w końcu tylko o pokazanie, że jak będziesz dobrą osobą, to koniec końców wszystko się ułoży. Rób więc swoje, nie patrz na innych, nie patrz na okoliczności, tylko bądź po prostu dobrą osobą. Czyli: uprzejmą, spokojną, życzliwą, wyrozumiałą, szukającą dobra w innych.

Jednak z wiekiem zaczyna się zadawanie pytań i unoszenie brwi. Stąd rodzą się wszystkie żarty i memy w stylu: skoro pantofelek pasował idealnie, to czemu spadł?. Ma też znaczenie, że zmieniły się czasy. Kopciuszek celuje w ludzi żyjących w socjalizmie cechowym, wtedy faktycznie jedynym ratunkiem dla pospólstwa była magia, boska interwencja czy zwykły cud. Dzisiaj ilość ludzi żyjąca w takich warunkach zmieniła się diametralnie. Dzisiaj ludzie mają inne opcje. Odrzucamy więc Kopciuszka, bo nie potrzebujemy jej magii, wiary i nadziei. Co wtedy pozostaje? Skupianie się na minusach, które w większości są raczej efektem nieprzemyślenia tego wszystkiego do końca. Książę, który nie pamięta kobiety, którą chce poślubić? Jedna kobieta ma właściwy rozmiar buta? I czemu wzięli białą służącą, kiedy tylu czarnych pod nogami?

Kopciuszek jest prostą bajką z prostym morałem, nad którą najlepiej nie siedzieć za długo. Niestety, film trwa ponad godzinę, wypełniając czas na wszelkie niewłaściwe sposoby, psując seans denerwującymi postaciami i obojętnymi piosenkami, nie zmieniając jednak niczego w fabule czy postaciach. A najlepsze w tym wszystkim była scena skakania na łóżku i próbkowania zabicia sługi. Idealna scena dla dzieci, absurdalna i zbędna, ale autentycznie bawiłem się dobrze przez tych kilka minut.

Nie chcę więc swojej oceny zawieszać zbyt mocno na materiale źródłowym, a na wykonaniu. Tutaj są słabe strony, są też lepsze (główna bohaterka autentycznie jest silna i przejawia wiele pozytywnych cech). To nie jest zły film, jego czas po prostu przeminął. Może kiedyś wróci, ale do tego czasu trzeba go oglądać w bardzo konkretnych warunkach i z odpowiednim nastawieniem.