The Kominsky Method (2018-)

The Kominsky Method (2018-)

09/01/2019 Opinie o serialach 0
Kominsky Method
Michael Douglas & Alan Arkin & Denny DeVito
8 odcinków po 30 minut

Sitcom zaprzeczający, że jest sitcomem. Ze szkodą dla siebie, ale bohaterowie mają swój urok.

Pełna godność tytułowej persony to Sandy Kominsky – były aktor, teraz uczący aktorstwa. Ma od wielu lat jednego przyjaciela – Norma, który to wciąż też jest jego agentem. Jedna z uczennic podrywa Sandy’ego – wiekowo są w tym samym wieku, mają też dorosłe dzieci. Bliska znajoma Sand’yego i żona Normana leży właśnie na łożu śmierci, poznamy też jej córkę, która potrzebuje odwyku alkoholowego, na którym zresztą już kilka razy była. Potem będzie jeszcze problem z podatkami… Ech. Nie mam pojęcia, jak przedstawić temat tej produkcji. Tu rzeczy po prostu się dzieją i nie składają na nic większego.

The Kominsky Method może się podobać z wielu powodów – sposobu, w jaki ludzie ze sobą rozmawiają (otwarty, współczesny), tematyki żartów (starsi komentują współczesną technologię), poruszenia problemu prostaty (wciąż w kostiumie komedii), opowiadania o potrzebie towarzystwa w podeszłym wieku, dodawania swoich uwag względem nowego pokolenia, zachowanie szacunku wobec młodych… I to jest też problemem. Podczas seansu czułem tylko zbiór tych motywów, jakby twórcy chcieli trafić do odbiorcy w ten sposób, zamiast opowiedzieć dobrą historię lub zaprezentować rozwój u bohaterów. Kominskiemu brakuje osobowości.

Pierwszy odcinek jest najsłabszy

Głównie przez to, że prawie każdy żart zdaje się wymuszony. Nie było wtedy wielu okazji do nich, ale zapewne ktoś z góry kazał wstawić dowcipy – w końcu pilot ma prezentować cały serial. I faktycznie, byłem przygotowany na komedię – problem w tym, że kiepską. Gdyby to był sezon liczący 24 epizody, to najchętniej dał sobie spokój. Złoty glob czy nie.

Aktorzy starają się dać coś swoim bohaterom. Scenarzyści próbowali zrobić z tym, co – jak zakładam – im narzucono. Jest tutaj choćby kreowanie powiązań między doświadczeniami bohatera i jego lekcjami ze studentami – ale ma to miejsce tylko raz czy dwa, a potem motyw ten znika na zawsze. Szkoła jako taka zmierza donikąd. Podobnie jak wątek córki Normana. Bohaterowie nie zmieniają się, a relacje między nimi niby się zmieniły, ale tak naprawdę to niekoniecznie.

Brzmi to dla mnie jak sitcom starający się być nieco realistycznym, bez śmiechu z taśmy i zamykania się w jednej lokacji oraz obecnością konsekwencji przechodzących z odcinka na odcinek… Jednak inne zasady sitcomowe (obowiązkowy żart co 30 sekund albo uproszczenia w budowie wątków) nadal są obecne, a to po prostu się nie dodaje. Sitcom funkcjonuje w pewnym nawiasie umowności i nawet najlepsze (All in the family, Frasier, Cheers) muszą się trzymać pewnych zasad. W innym przypadku będą oceniane jak zwykły serial komediowy, a to tylko podkreśla rzeczy, które wadami być nie powinny, ale przeszkadzają bez wspomnianego nawiasu.

Na Netfliksie dałem łapkę w górę, ale tutaj dam tylko trzy gwiazdki. Bawiłem się całkiem przyzwoicie, ale nie mam zamiaru do tego wracać. Nie liczę też na drugi sezon.