Horrory

Nie będę się tu za bardzo przyglądać, co jest horrorem, a co nie. Jeśli tak jest napisane w Internecie - niech im będzie. Poniżej znajdziecie zbiór moich krótkich opinii o horrorach, które już widziałem. Nie wszystkie, to w końcu nowy blog, zanim wszystko tu wrzucę, to trochę czasu minie - ale postarałem się, żeby już w tym roku było z czego wybierać.

5/5
Angst horror

Angst (1983) Psychological Horror

Straszna rzecz. Psychopata zostaje zwolniony z więzienia, by na wolności nie mogąc nad sobą zapanować. Efekt? Poleje się krew. Nie możemy niczego zrozumieć, a jedynie obserwować. Nikt nas nie osłania i nie odsuwa – ta przemoc staje się częścią rzeczywistości. Nikt nie chce w ten sposób niczego powiedzieć (np. o tym, czy się powinno wypuszczać takich na wolność), to tylko przemoc. Nielogiczna i przerażająca – nie dlatego, że się jej boimy, ale dlatego, że możemy tylko patrzeć. Sposób realizacji dotrzymuje kroku tematyce – przemoc nie jest nudna albo monotonna, kamera cały czas krąży nad bohaterem, obserwując i trzymając go na smyczy (a może to my jesteśmy na smyczy?). Zaskakuje ilość ciszy i brak konkretnego scenariusza, wszystko wydaje się przypadkowo zarejestrowane, bez porządku i sensu. Sprzyja to naturalności. Idealny tytuł do dyskusji na temat cenzury czy tego, co powinno się móc pokazywać na ekranie.

1966 Kill, Baby, Kill operacja strach horror

Operacja strach ("Kill, Baby, Kill!", 1966) Gothic Horror

Horror klasyczny, ale umieszczony w czasach bliżej współczesnych. Nadal są choćby dyliżanse czy zabobony w odległej wiosce, ale obok jest też inspektor z lekarzem starający się rozwiązać zagadkę śmierci dziewczyny, która wydała się popełnić samobójstwo, jednak nic tego nie zapowiadało. Czy to znaczy, że ktoś ją zabił? Wszystko rozgrywa się w miejscu, do którego nikt postronny nie chce zaglądać, a miejscowi w strachu kroczą każdego dnia, jakby przeklęci straszną klątwą, o której nie chcą mówić.

Lubię ekspresję i „klasyczność” narracji tej produkcji. Nie ma głośnej muzyki i jump-scare’ów, zamiast tego oglądamy stopniowe budowanie atmosfery oraz zaangażowane, momentami nawet nad-ekspresyjne aktorstwo. Na tych dwóch punktach sprzedaje się cały film, który poza tym nie oferuje szczególnie oryginalnej historii, bohaterów czy miejsca akcji. Wszystko, co powinien robić, robi po prostu naprawdę dobrze. „Operacja strach” klimatem stoi i ma odwagę straszyć widza z pewnym opóźnieniem. Pokazywać coś i dać nam ten ułamek sekundy, żebyśmy coś dostrzegli i zdali sobie sprawę – „Hej, tego tu nie powinno być… Chwila!”. Ogólnie lubię sposób opowiadania o strachu i śmierci w tej produkcji, podobnie jak w kinie Flanagana. Jakby strachu nie trzeba było się bać.

Cenię też sobie, że konflikt nauki z magią nie jest rozegrany jako dowód na marność nauki.

La cabina horror budka

Budka ("La cabina", 1972) Psychological Horror & Black Comedy

Short 35 minut o mężczyźnie zamkniętym w budce telefonicznej. Czarna komedia z elementami slapsticu czy satyry – jednak gdzie w tym wszystkim horror? Na ten również przyjdzie czas. I to uderzy mocno. Finalnie „Kabina” jest horrorem psychologicznym, w którym nic nie jest wytłumaczone. Nie ma reguły czy porządku, tragedia może spotkać każdego w każdy miejscu bez powodu i celu. I jeśli to nie jest straszne, to nic nie jest.

Maska szatana black sunday 1960 horror

Maska szatana ("Black Sunday", 1960) Gothic Horror

Idealny klasyczny gothic horror. Dyliżanse, kominki, stare klątwy, tajne przejścia, absolutna powaga i czarno-białe zdjęcia. Miodzio, miodzio!

Jedno, co mnie zaskoczyło, to klasyczność. Nie ma tutaj typowych dla współczesnego strasznego kina jump-scare’ów i dźwięków nagle podkreślających dramatyzm i zagrożenie. Gdy z cienia wyłania się ręka – nie ma zmiany muzyki! Co najwyżej postać zauważy taką rękę, wystraszy się i ucieknie. „Maska szatana” to kino oparte na złu rosnącym w siłę, czającym się wokół i nieuniknionym, ciągle się zbliżającym.

Muszę jednak przyznać – gdzieś po połowie poziom filmu delikatnie opada. Zło opętuje wtedy pewną osobę, przez co całe zagrożenie staje się tak jakby… Mniej straszne. Film traci wtedy na intensywności, chociaż nadal nie mam tak naprawdę na co narzekać. Wyborny seans, który zawiera wszystko, co lubię w takich produkcjach. Co oczywiście oznacza, że jeśli nie lubicie takich klimatów – nie jest to film dla was. I nie ma w tym nic złego, nie musicie go lubić. Proste!

Drabina Jakubowa

Drabina Jakubowa ("Jacob's Ladder", 1990) Psychological Horror

Ta produkcja jest bardziej dramat psychologiczny wykorzystujący środki stylistyczne typowe dla horroru niż czysty horror. Przynajmniej we współczesnym znaczeniu tego słowa, kiedy to utożsamiamy horror z jakimś rodzajem zagrożenia dla życia, balansowania na granicy życia i śmierci. Definicja gatunku brzmi jednak: „odmiana fantastyki polegająca na budowaniu świata przedstawionego na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to, aby wprowadzić w jego obręb zjawiska kwestionujące te prawa i niedające się wytłumaczyć bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych”, i pod tym kątem Drabina Jakubowa jest klasycznym horrorem. Znajdujemy się w świecie jakbym nam bliskim, ale mu nie ufamy, boimy się go i staramy się w nim odnaleźć, jednak nie mamy nad nim kontroli, to on ma władzę na nami… I pozostaje tylko liczyć, że mimo wszystko ma dobre intencje.

The Haunting of Hill House

Nawiedzony dom na wzgórzu (2018) Psychological Horror & Haunted House

Smutne wydarzenie zmusza pewną rodzinę do stawienia czoła wydarzeniom, które miały miejsce blisko trzy dekady, kiedy to wprowadzili się do nawiedzonego domu.

The Haunting of Hill House to horror sumienia, opowiadający o ludziach, którzy popełnili błędy – czasami z niecierpliwości, czasami z niewiedzy, czasami z uprzedzenia. Nie mamy do czynienia z ludźmi skrzywdzonymi przez dom – raczej z ludźmi, na których mroczne siły żerują, ponieważ zostali skrzywdzeni.
z archiwum x

Home ("Z archiwum X", 4x02) Body Horror

Ten serial miał mnóstwo idealnych odcinków na Halloween, ale Home pewnie i tak jest najlepszy.

Małe miasteczko liczące kilkuset mieszkańców i jedna rodzina, która trzyma się z dala od pozostałych. Mulder i Scully są na ich tropie. Home jest po prostu niepokojący. Nigdy nie pokazuje bezpośrednio tego, co jest główną zagadką. Tajemniczy rytuał na początku obserwujemy w półmroku, a jej uczestników w ujęciach profilowych. Wspomnianą rodzinę widzimy tylko z odległości. Narracja jest skupiona przez cały czas, bezbłędnie budując napięcie. Historia szokuje i wywołuje wstręt. To seans wyjątkowo brutalny jak na telewizję – w końcu wszystko zaczyna się od zamordowania niemowlaka, a potem poziom wcale nie opada. Mocna rzecz!

day of the dead

Dzień żywych trupów ("Day of the Dead", 1985) Zombie & Post-Apocalyptic

Mały obóz i kilka osób bez wiedzy o tym, czy ktoś poza nim jeszcze żyje na tym świecie opanowanym przez zombie.

Tak naprawdę nie ma tutaj fabuły. Są ludzie i ich życie, jakieś rzeczy się dzieją i następują po sobie, ale koniec końców nie mamy zielonego pojęcia do czego ta produkcja prowadzi. Każda scena jest jakąś niespodzianką, a niepokojące napięcie towarzyszy nam cały czas. Wiemy, że wybuch może nastąpić w każdej chwili, w końcu ile można tak siedzieć w bazie podczas inwazji zombie z myślą, że jesteśmy jedynymi żywymi ludźmi na świecie? Wśród tych ludzi wyjątkiem jest nasza główna bohaterka – ostatnia dorosła osoba na świecie? Reszta łatwo traci nerwy, ale w przeciwieństwie do wielu innych produkcji o zombie, oni nie byli po prostu debilami. Byli ludźmi, których sytuację omówiono zaskakująco barwnie i jesteśmy w stanie ich zrozumieć. Plus – te efekty specjalne!

wioska przekletych

Wioska przeklętych („Village of the Damned”, 1960) Psychological Horror & Science Fiction

Małe brytyjskie miasteczko nagle zostaje odcięte od reszty świata. Nikt nie może tam wejść, bo traci przytomność. Po paru godzinach problem znika, wtedy zaglądamy do środka – okazuje się, że wewnątrz również wszyscy byli nieprzytomni. Jak jeden mąż, padli na glebę w tej samej minucie. Co się stało? Jaka jest tego przyczyna? I dlaczego tego dnia wszystkie kobiety w miasteczku zaszły w ciążę? Odpowiedzi są niejasne, trudne w uzyskaniu i często będą opierać się na domysłach. „Wioska…” to tak jakby pełnometrażowy odcinek „Twilight Zone”, ale w stylistyce klasycznego horroru psychologicznego, w którym największe obawy wywołuje niepewność oraz nieznane.

Oculus

Oculus (2013) Psychological Horror & Haunted House

Dorastające rodzeństwo próbuje dojść do prawdy na temat swojego dzieciństwa.
 
Cholernie inteligentny horror oparty o niepewności. Czy to, co widzimy, dzieje się naprawdę? Jeśli nie – to efekt tylko choroby psychicznej czy też traumatycznego dzieciństwa? Horror osobisty, bazujący na kwestionowaniu rzeczywistości oraz zwątpieniu oraz sumieniu.
Kobieta w czerni woman in black

Kobieta w czerni ("The Woman in Black", 2012) Gothic Horror & Haunted House

Początek XX wieku. Młody adwokat poznaje tajemnice starej posiadłości.

Jeden z najmocniejszych przedstawicieli gatunku gothic horror. Scenografia, atmosfera, kostiumy, kolorystyka – wszystko jest tu bezbłędne. Na szczególną uwagę zasługuje dwudziestominutowa sekwencja gdzieś pośrodku filmu, zrealizowana bez jednego słowa dialogu! Czyste poznawanie posiadłości i chłonięcie atmosfery. Sam film szczególnie polecam miłośnikom poznawania tajemnic oraz duchom, które zmuszają również do stawania czoła własnym problemom.

4/5

Obserwator ("The Watcher in the Woods", 1980) Mystery & Supernatural Horror

To są moje klimaty. Klimatyczna scenografia, klimatyczna muzyka (oraz mądre użycie ciszy), nawet aktorstwo młodych bohaterów wypadło dobrze – przez większość czasu, bo obok wiarygodnego reagowania na nieznane jest też typowe zachowanie postaci w horrorze (chodzenie do niebezpiecznego budynku, samemu do lasu itd.) Najważniejsze jednak, że potrafi wciągnąć, trzymać przy ekranie i intrygować, wprowadzając odbiorcę w stałe poczucie niepokoju. Solidna robota: gotycki nastrój, tragedia z przeszłości, nastoletni bohaterowie ratujący sytuację, nawet są dwa zakończenia do wyboru. Nie zapadnie raczej w pamięci, ale daje akurat tyle, by seans nie był stratą czasu… Dla tych, co lubią te rzeczy.

Murder Party poster horror

Przyjęcie morderców ("Murder Party", 2007) Splatter & Black Comedy

Halloween, brak planów poza spędzeniem go w swoim mieszkaniu z kotem – pewnie dlatego bohater decyduje się skorzystać z zaproszenia na ulotce, którą znalazł na ulicy, mówiącej o tytułowym „murder party”. Na miejscu okazuje się, że nowych przyjaciół tam nie pozna, ponieważ wszyscy tam będą nadętymi pozerami, artystycznymi snobami, dla których przyjęcie oznacza głównie narkotyki i gadanie głupot. Nie będę więcej zdradzać, ale będzie się działo – miejscami. Są momenty szalonej zabawy i głupiego śmiechu, ale są też momenty, jakby twórcom zabrakło świeżych idei, a mimo to kręcą dalej. To niskobudżetowa produkcja od człowieka, który później zasłynie jako autor Green Room czy Blue Ruin, ale właśnie Murder Party najbardziej przypadło mi do gustu z wymienionych tytułów: ma najwięcej pomysłów oraz zaskoczeń. To też taki film, który docenia się jeszcze bardziej, kiedy spojrzy się do tyłu, na całość, jaki był plan oraz jak go zrealizowano. I chyba już zawsze będzie mnie bawić seryjny morderca z piłą mechaniczną, biegający z przedłużaczem, żeby móc się podpiąć przed wpadnięciem w szał zabijania…

Angel Heart horror

Harry Angel ("Angel Heart", 1987) Psychological Horror

Prywatny detektyw przyjmuje sprawę, która zaprowadzi go tam, gdzie nigdy nie chciał trafić. Trzeba znaleźć człowieka, który od 12 lat powinien być w zakładzie zamkniętym, gdzie trafił podczas II wojny światowej. Jego tam jednak nie ma, trzeba więc zacząć poszukiwania. A te sprawią, że zawędrujemy do naprawdę nieprzyjemnych miejsc, a przykre widoki będą za nami podążać. Mamy więc gore i morderstwa, niepokojącą atmosferę, a nawet momentami oderwanie od rzeczywistości i powątpiewanie w to, co jest prawdą, a co nie.

martin horror

Martin (1977) Vampire & Psychological Drama

George A. Romero bierze się za kino wampiryczne i stawia je na głowę. U niego młody wampir jest niezrozumiałym młodzieńcem, który ukazuje wady społeczeństwa: nie tylko ludzi wokół, ale też rodziny. Nikt nie stara się zrozumieć drugiego człowieka, a jedynie wierzą w to, co pokazuje telewizja. I wzywają księdza na Martina, zamiast z nim porozmawiać. Plus awangardowa realizacja, typowa dla tanich horrorów lat 70.

dom strachu haunt

Dom strachu ("Haunt", 2019) Slasher

Ciągle trzyma w napięciu i zaskakuje różnymi detalami. Solidny horror skrojony na Halloween.

Return of the Living Dead

Powrót żywych trupów ("The Return of the Living Dead", 1985) Zombie & Black Comedy

Schemat znany – grupa niewydarzonych bohaterów w sytuacji, w której dochodzi do rozprzestrzenienia się wirusa przemieniającego ludzi w zombie. Realizacja także znajoma – niepoważna sytuacja zaczyna być poważna, dzięki czemu z jednej strony mamy więc przerysowanie zachowujących się ocalałych, stojących w obliczu jak najbardziej realnego zagrożenia. Efekt? Bawi, jakby Powrót żywych trupów odkrył tę magiczną formułę, ale tak przecież nie było. Mimo to ma wszystko: humor, rewelacyjne efekty specjalne (mechatronika!), lekkość, świeżość oraz rewelacyjne zakończenie. Naprawdę trzeba zobaczyć!

egzorcysta

Egzorcysta („The Exorcist”, 1973) Supernatural Horror

Dziewczynka opętana przez demona i jej matka, która musi zaakceptować, że nieczyste rzeczy są częścią jej świata. Prekursor bardzo ważny dla nurtu horroru. Tytuł pozbawiony jump-scare’ów, w którym wszystko, co niepokoi, jest autentyczne i prawdziwe; to w końcu produkcja próbująca straszyć w inteligentny sposób, podchodzić swojego odbiorcę bez nabierania go.

Creepshow

Creepshow (1982) Anthology Film & Black Comedy

Zbiór świetnych i bezlitosnych historyjek grozy. Bawiłem się dobrze!

Każda krąży w jakiś sposób wokół osoby ojca – jako męża, opiekuna lub prześladowcy. Rozstrzał podgatunkowy jest ogromny – body horror, natural horror, zombie, monster, supernatural… Każda nowelka ma też inny styl i oferuje inne atrakcje. Najbardziej lubię opowieść o rolniku, na którego farmie spadł meteoryt, ale każda jest pełna niespodzianek i warto ten worek rozwiązać samemu. Leslie Nielsen i Stephen King zaskakują jako aktorzy, Ed Harris niezręcznie tańczy, Sam Malone z „Cheers” krzyczy na telewizor…

Chyba że macie wstręt do karaluchów – w takim wypadku nie oglądajcie ostatniej nowelki. Ostrzegałem!

nieustraszeni pogromncy wampirow

Nieustraszeni pogromcy wampirów (1967) Black Comedy & Gothic Horror

Dwoje badaczy wampirów rusza na ratunek niewieście, zanim ta zostanie przemieniona w wampira.

Nie jest to poważny tytuł – przynajmniej nie do końca. Wampiry nie stanowią poważnego wyzwania, by przed nimi uciec (wystarczy pobiegać), ale wciąż są zagrożeniem i bohaterowie obawiają się ich. Akcja toczy się nieśpiesznie, niewiele też się dzieje, fabuła jest prosta i krótka. Czego więc powinniście się spodziewać? Dwóch uroczych łowców, lekko gamoniowatych i niezdarnych, czarnego humoru, sympatycznych żartów oraz atmosfery jak z typowego horroru. Scenografia wygląda bajecznie – zamek z kryptą, wszędzie pada śnieg, każde drzwi skrzypią. Wszystko wyjęte prosto z XIX wieku. Całość ma w sobie energię oraz niekomfortowe poczucie zagrożenia. Plus: w końcu ktoś użył trumny, jak należy. Rozczulający film!

opowiesci z krypty

Opowieści z krypty ("Tales From the Crypt", 1972) Anthology Film & Black Comedy

To jest naprawdę dobre! Grupa dorosłych osób gubi się w labiryncie. Trafiają na niepokojącego staruszka. Konfrontacja z nim załącza opowieść o każdym z zagubionym. To będzie oczywiście jakiś krótki horror – zróżnicowany, pierwszy ma choćby miejsce podczas świąt Bożego Narodzenia – oraz zawierający w jakimś stopniu czarny humor. Zabawa jest naprawdę przednia. Jeśli widzieliście już wspomniane wyżej „U progu tajemnicy” i chcecie więcej, to za ten też się zabierzcie. Urocza, staroświecka zabawa w lekki horror.

dotkniecie meduzy

Dotknięcie Meduzy ("The Medusa Touch", 1978) Thriller & Psychological Horror

Inspektor bada sprawę zabójstwa. Odkrywa, że ofiara wierzyła, iż posiada zdolność telekinezy.

Seans warto odbyć dla samej atmosfery tego thrillera. Wypełniony jest on paranoją. Inspektor i reszta maleją z czasem, kiedy coraz trudniej jest im nie wierzyć w telekinezę, a tym samym coraz bardziej uświadamiają sobie, jak niewielką kontrolę mają nad tym, co ich otacza; jak bardzo są bezsilni wobec nowego zagrożenia.

nie oddychaj

Nie oddychaj („Don’t Breathe”, 2016) Thriller & Home Invasion

Grupa nastolatków włamuje się po nocy do domu ślepego żołnierza, żeby go okraść. 

Na miejscu okazuje się, że inwalida stawia opór – a to tylko pierwszy z wielu zwrotów akcji. Film trzyma w napięciu, zaskakuje i dostarcza mnóstwo satysfakcji. 

3/5
his house 2020 czyj to dom

Czyj to dom? ("His House", 2020) Psychological Horror

Dobra historia i straszenie, ale mało psychologii w tym horrorze psychologicznym. Imigranci uciekają przed konfliktami z Afryki do GB, gdzie dostają dom – problem w tym, że ich dom jest nawiedzony. A raczej, jak szybko się okaże – to oni są przeklęci, ciągną swą klątwę ze sobą za to, co zrobili w Afryce. Czy to dom? jest bardzo wolny, powoli odsłaniając kolejne elementy fabularne i fakty na temat przeszłości głównych bohaterów. Gdy zapada zmrok, wtedy dostajemy garść dosyć standardowych, ale też i skutecznych straszydeł. Bardzo podobał mi się sam temat, w końcu horror ludzi uciekających przed wojną to znakomity pomysł. Problemem jest tylko to, że postaci są bardzo proste, nie mają prawdziwej głębi, przez co nie ma w nich wewnętrznego konfliktu, a oni sami nie mają tak naprawdę wyboru, jaki wymusza na nich klątwa. Reżyser z kolei zostawia mnóstwo miejsca na ten konflikt i wybór, przez co tak naprawdę w filmie słyszałem głównie ciszę, a czułem znużenie. Mogę szanować całą produkcję za parę rzeczy, ale jednak nie bałem się na tym horrorze, bo bohaterowie nie byli dostatecznie wykreowani, by na to zasłużyć. Mimo wszystko: łapka w górę.

I Walked with Zombie horror

Wędrowałam z zombie ("I Walked with Zombie", 1943) Supernatural Horror

Tytuł może być mylący, ponieważ produkcja ta powstała niemal dwie dekady przed zredefiniowaniem terminu „zombie” przez George’a Romero. Nie spodziewajcie się więc horroru, raczej kina obyczajowego, w którym główna bohaterka opiekuje się chorą na apatię. Ona właśnie jest tytułowym zombie, będzie też konflikt rodzinny czy temat voodoo. Nie jest to specjalnie przemyślane albo spójne, tym bardziej interesujące (niewiele się dzieje). Tutaj warto jedynie wspomnieć, że są tu inne zombie – i są oni naprawdę przerażający. Chociaż w sumie dziwnie o tym pisać, bo to była po prostu czyjaś twarz, taki typ urody ktoś miał.

Wasp Woman kobieta owad horror

Kobieta owad ("The Wasp Woman", 1959) Science Fiction

Wieczna młodość za wysoką cenę. Kobieta testuje nowe kosmetyki, po czym eksperyment idzie naprawdę źle. I jest to tytuł wyłącznie do ludzi wyrozumiałych wobec tych tanich horrorów Rogera Cormana, które ten kręcił w przerwie na kawę. Pomysł jest istotny, realizacja to kwestia drugorzędna. Aktorzy wyraźnie zwlekają i „grają na zwłokę”, żeby wydłużyć w ten sposób film do godziny chociaż (trwa 62 minuty). Historia jest byle jaka, punkt kulminacyjny to banalne ratowanie niewiasty z rąk potwora. Słychać nawet raz, gdy utwór muzyczny się kończy, ale scena trwa, więc… po prostu puścili utwór jeszcze raz. Nie jest to dobry tytuł, ale… Ma swój urok. Naprawdę.

Phantasm

Mordercze kulki ("Phantasm", 1979) Gothic Horror & Fairy Tales

Tajemnicza istota poluje na ludzi, potrafi różne magiczne sztuczki i ma do dyspozycji tytułowe narzędzie skromnej zagłady. Na pewno jest to tytuł udany pod względem wizualnym: kostiumy, scenografia, projekty potworów – wszystko to razem z muzyką tworzy wyraźną atmosferę. Pod kątem realizacji i pomysłów na historię – tutaj jest naprawdę niewiele. Tytuł z jednej strony typowy i sztampowy, jak tylko się dało, a z drugiej potrafi zdziwić, zniesmaczyć, a nawet ekscytować samą akcją. Tytuł celujący w niewielki target, ale chyba robiący to dobrze.

Towarzystwo wilków ("The Company of Wolves", 1984) Gothic Horror & Fairy Tales

Dziewczynka poprzez baśnie przechodzi okres dojrzewania i uczy się o życiu.

To nie jest czysty horror, to raczej fantasy z elementami gotyckiego horroru. Przez większość czasu oglądany bajkę, bardzo kolorową – ale też w pewien sposób surową. Naiwną, ale naprawdę opowiada o konsekwencjach niewłaściwych wyborów. To wariacja na temat rozpoznawalnych motywów, które znamy od dziecka, ujęte w nowy sposób: na tyle dziwny, że musimy poświęcić chwilę, zanim zdecydujemy, jak się z tym czujemy. Ogólnie więc miła rzecz, ale nie wiem do końca, jak się wobec niej czuję.

mandy

Mandy (2018) Vigilante

Drwal mści się na sekcie, która zamordowała mu kobietę.

Kino wolne i celebrujące każdą chwilę. Tutaj nie jest równie istotne to, co się dzieje, ale jak to pokazano. Stąd duża ilość niczego oraz bogata neonowa stylistyka i prawdziwie hipnotyzujący rytm. Obok tego mamy bohatera, który niczego sobą nie reprezentuje (w przeciwieństwie do takiego Johna Wicka, który intrygował swoją skutecznością) oraz antagonistów, którzy tylko marnują czas gadaniem. Niemniej warto – dla Nicolasa Cage’a uwalonego we krwi, uczestniczącego w pojedynku na piły mechaniczne w gęstych oparach nocnej mgły. Scena gdzieś na granicy „słowa tego nie oddadzą” oraz „brzmi lepiej, niż wyszło”. Plus King Crimson w czołówce, najwyższy czas!

Abominable Phibes

Odrażający Dr Phibes ("The Abominable Dr. Phibes", 1971) Gore & Black Comedy

Wdowiec mści się na ludziach, których wini za śmierć swojej żony.

Zapewne tytuł ten był inspiracją dla serii „Piła”, ale nie znaczy to, że fani „Piły” znajdą tu coś dla siebie. Fabuła niestety jest jedną z tych, których opis zdradza wszystko. Bohaterowie próbują przez cały film dojść do tego, co widz już wie, więc jedyną atrakcją jest dla nas oglądanie pomysłowego makijażu oraz efektów specjalnych, rewelacyjnego brytyjskiego humoru. Chcę zapamiętać scenę, w której odkręcali nieboszczyka ze ściany, to było przekomiczne. Całość ma też dosyć specyficzną otoczkę – i nie tylko ze względu na humor i gore. Zerknąć warto, ale nic więcej. Plus Vincent Price (jego makijaż!) i Joseph Cotton.

Potomstwo ("Brood", 1979) Gore

Chaotyczna opowieść, ale dla kilku krwawych momentów wciąż warto. Historii nawet nie będę podejmował się streścić, bo w ogóle jej nie zrozumiałem. Aktorstwo jest marne, realizacja chwilami bardzo niepoważna (jak chyba przystało na kino klasy B). Mimo to seans będę polecać – dla scen psychologicznej analizy z udziałem widowni, pierwszego morderstwa (już pomijam, że dokonanym jakimś młotkiem dziecięcym) albo jednej z ostatnich chwil, prawdziwie okropnego porodu.

2/5

La rose de fer ("Night in the Cemetry", 1973) Gothic Horror

Grupa młodych wchodzi po cmentarzu i mają zjazdy.

Wszystko zależy od tego, ile widz będzie chciał sam wypełnić. Im mniej da od siebie, tym bardziej będzie to tylko film o byciu na cmentarzu i udawaniu, że coś się dzieje, chociaż przez cały film do niczego nie dochodzi. Zapada noc, jedno z bohaterów zaczyna mówić „Nigdy stąd nie wyjdziemy”, drugi każe pierwszemu się uspokoić. Ktoś wpadnie do grobu, kamera trochę się poobraca, może nawet będzie kilka ujęć całowania się czy coś. Takie więc „Blair Witch Project” trochę.

1/5

Day of the Dead: Bloodline (2018) Post-Apocalyptic & Zombie

Zupa złożona z najgorszych możliwych rzeczy w zombie-horrorach. Sprawił mi jedynie przykrość.

Tytuł bogaty w wulgaryzmy, głupotę oraz sztuczność. Znane dramaturgiczne zagrania, bohaterowie nienadający się by stawić czoła jakimkolwiek życiowym trudnościom… Każde ujęcie to nowy błąd. Ten film zasługuje, żeby znaleźć się na liście najgorszych filmów w historii. I oznajmienie tego nie sprawia mi jakiejkolwiek satysfakcji lub radości.

Dom otwarty ("Open House", 2018) Home Invasion

Horror oparty o strach przed tym, że gdy masz tzw. Open House (czyli kiedy gdy sprzedajesz dom, to ludzie przychodzą i ci chodzą po twojej własności, zanim zdecydują się na kupno) to nie wszyscy wyjdą. Pomysł więc nie jest zły, bo tak ogólnie to nie jest tragiczny film. On jest tylko źle zrobiony – nic się w nim nie dzieje, nie ma on żadnego sensu, ludzie zachowują się kompletnie nieracjonalnie (dość powiedzieć, że morderca ledwie zdążył zabić kogokolwiek, sami się prawie pozabijali), a realizacyjnie jest to jeden nietrafiony pomysł za długim. Innym problemem było dla twórców przebicie się do widza z tym, co chcieli powiedzieć. O tym, że bohaterowie między sobą mają jakiekolwiek problemy, dowiadujemy się z wielkiej kłótni, która wybucha znikąd w środku filmu. Równie dobrze mogli zacząć się pojedynkować w tym momencie na różdżki, to miałoby tyle samo sensu. Jedynym plusem jest zakończenie.