Hatchet for the Honeymoon („Il rosso segno della follia”, 1970)

Hatchet for the Honeymoon („Il rosso segno della follia”, 1970)

21/12/2017 Uncategorized 0
Il rosso segno della follia poster
Mario Bava
Krzyczące kobiety & Lśniący nóż do mięsa & Muzyka niezwykła
W głowie szaleńca, który szalony nie jest.

Główny bohater zabija kobiety i unika policji. Jak zawsze w gatunku giallo historia ma znamiona pretekstu do zabawy filmowej, ale tutaj jest coś więcej. To nie jest po prostu kryminał – tożsamość mordercy znamy od początku. Konflikt z policją czy polowanie na kolejne ofiary jest obecne, ale znajduje się na drugim planie.

Najważniejsze jest towarzyszenie bohaterowi, wchodzenie w jego umysł, słuchanie jego opętanych monologów przywodzących na myśl „Mechaniczną pomarańcze” Kubricka. Zamiast kina gatunkowej sztampy, mamy tu opowieść śledzącą konkretnego bohatera, którego możemy faktycznie poznać i zrozumieć. Ciekawe są już sceny, w których musi on funkcjonować w normalnym świecie i udawać normalnego (niczym „American Psycho„), ale o wiele bardziej ujęły mnie momenty, kiedy ten świat opuszczamy i za zamkniętymi drzwiami oglądamy, jak bohater jest sobą, buduje wokół swój własny świat. O to dla mnie chodzi w giallo – scenografia, gra barwami i światłem, muzyka! Wszystko to współgra ze sobą momentami tak pięknie, cienie zmieniające się na obliczu bohatera to… To po prostu trzeba zobaczyć.

Przy tym wszystkim to wciąż obraz dla miłośników giallo, czyli jest to kino pomysłów i fascynacji tym, że można je przekuć na film. W jakim stylu – to już nieistotne. Dzięki temu możemy oglądać kobiecy krzyk przechodzący w montażu w okrzyk pociągu. Pociąg prawdziwy przechodzący w pociąg – zabawkę. Monolog szaleńca nałożony na obraz człowieka ze spokojną twarzą karmiący ptaki. Świetne rzeczy, jedynie z tempem zdarzają się problemy. Okazjonalnie film zaczyna po prostu nużyć i tyle, ale nie jest to jednak duży zarzut. Warto wciąż oglądać do końca, kiedy to faktycznie okazuje się, iż szaleniec szalony nie był…

Chcecie więcej?

Bierzcie się za którykolwiek tytuł, który w tekście wymieniłem. Giallo jako takiego fanem nie jestem, więc nie będę się starał coś od siebie dorzucić.