Fleabag (2016-)

Fleabag (2016-)

31/07/2019 Opinie o serialach 0
fleabag poster
Phoebe Waller-Bridge

„Manchester By the Sea” z damskim Louisem C. K. o mniejszym biuście w roli głównej. Śmianie się z kobiet jeszcze nigdy nie było tak przyjemne!

5/5

Sezon I (2016) ★★★★★

Sześcioodcinkowy serial, który z początku wydaje się żartem dla żartu. Potem jednak wątki powracają, bohaterowie wracają, i koniec końców wszystko łączy się w przemyślaną całość, gdzie każda pierdoła okazuje się na swoim miejscu. Fleabag wymaga tylko cierpliwości. Wykorzystuje żart, aby zaprosić odbiorcę do swojego świata – świata kobiety i jej niestabilnego związku, własnego biznesu, która może zakończyć się fiaskiem, oraz kłopotów rodzinnych. Nasza bohaterka ma kłopoty, ale gdy ktoś oferuje jej pomoc – odmawia. Rzuca się w ramiona gościa poznanego rano w autobusie, na spotkanie z siostrą ubiera bluzkę, którą jej ukradła lata wcześniej, a ze swoim chłopakiem zrywa, ilekroć potrzebne jest generalne sprzątanie. Ma ponadto niewiarygodne poczucie humoru i żartuje ze wszystkiego – nie tylko jako postać, ale aktorka, która wciela się w nią, jest również autorką scenariuszy wszystkich epizodów. Wykazała się wtedy niewiarygodnym wyczuciem humoru filmowego, wizualnego, godnego lepszych filmów Edwarda Wrighta. Fleabag to Manchester By the Sea z damskim Louisem C. K. o mniejszym biuście w roli głównej. Od luźnych żartów, które nie angażują, aż po finał, który odsłania wszystkie karty.

Pragnę móc wyjąć filiżankę ze zmywarki i podać w niej kawę swojej żonie

Sezon II (2019) ★★★★

Jest coś pięknego w tym, jak Phoebe Waller-Bridge stawia sama siebie w centrum, odsłania się i przyjmuje na siebie ciężar całej produkcji. Pisze scenariusz i gra główną postać, od której wszystko w tym tytule zależy. Ona zawiedzie, wszystko zawiedzie. A jednak ona to robi, dając nam uśmiech, jak i dziwną opowieść o zagubieniu we współczesnym świecie, w którym nikt nie wie, co i jak zrobić.

Patrzenie na Phoebe Waller-Bridge jest przyjemnością. Ze zdziwieniem odkryłem, że nie myślę o niej w kategorii atrakcyjności – czy jest ładna lub nie? – ale i tak…. lubię na nią patrzeć. Tak po prostu. Lubię wyczekiwać zmian ekspresji na jej twarzy, jaką miną mnie rozbawi i zaskoczy, a może zrobi to słowami? Naprawdę lubię tę postać oraz ilość miejsca, które ona ma w tym serialu, jak plastycznie kształtuje przestrzeń wokół siebie do swoich celów, do komunikacji z widzem, łamiąc czwartą ścianę.

Andrew Scott gra tutaj księdza, który przeklina – i jest aktorem o którym raczej każdy ma dobre zdanie, ale widzimy go zbyt rzadko. Dla większości jest kojarzony z jedną rolą (Moriarty) i nawet ja kojarzę go tylko z Sherlocka właśnie, ale teraz doszedł jeszcze Fleabag. Na początku sezonu udało się stworzyć między nim i główną bohaterką znakomitą relacją – i to opartą głównie na spojrzeniu i uśmiechu! Sympatyzowałem z tą postacią, ale miał on też swoje… Odmienne momenty, tyle mogę napisać. Grunt, że oglądania go wciąż było kupą zabawy – tym bardziej cieszę się, że Scott miał okazję pokazać swoje umiejętności aktorskie w innej produkcji.

Nie mam wiele więcej do napisania – drugi sezon Fleabag to znakomici aktorzy i ciepła opowieść o zagubieniu we współczesnym świecie, w którym nikt nie wie, co i jak zrobić. Niewiele wynika z niej, ale chyba tak miało być, chyba tylko chodziło o pocieszenie. A co się naśmiałem po drodze – to moje.