Dziesięć największych minusów Filmwebu

Dziesięć największych minusów Filmwebu

12/04/2016 Blog 0
filmweb2005

Kilka dni temu napisałem, że tęsknię za tym, czym Filmweb kiedyś był. Dzisiaj jest zupełnie inny i dlatego chcę wymienić garść największych wad tej strony.

Największych. Czyli obecność gustomierza albo brak informacji, kiedy użytkownik ostatnio się logował, musiałem pominąć. Bezużyteczność asystenta też albo ograniczenia w widzeniu ocen innych użytkowników. Cenzurę przekleństw również, bo i tak wszyscy piszą „kurfa”, „ja yebie” itd. Chyba że napiszesz temat na trzy akapity bez jednego przekleństwa, a i tak ci twierdzą, żebyś się uspokoił. I po trzech godzinach rozumiesz, że napisałeś „ja ci powiem”, i system znalazł w tym „cipo”, ale kto dziś pisze na tej stronie cokolwiek dłuższego niż dwa zdania? 🙂 Problem z głowy. A obecność głosów znajomych na stronach filmów akurat jest plusem. Jak można to zepsuć? Dając tylko fragment listy znajomych, reszta musi się naładować. Szybciej już będzie wejść na profil danej osoby, w jej oceny i tam sprawdzić, jak oceniła. A kiedyś to było w formie gotowej listy… Z ograniczeniem do stu pierwszych użytkowników. Czyli jeśli masz więcej niż 100 znajomych, to nie widziałeś oceny tego usera, o którego Ci chodziło, jeśli był na samym dole. I ten atak paniki! Usunął mnie? Za co? Znam go tyle lat!

Przyznaję się, nawet jakby mi płacili, to bym nie wymyślił takich rzeczy. Chylę czoła. Na ten przykład, nie mogę pisać na telefonie komentarzy pod ocenami, bo nie działa mi wtedy spacja. Ani kropki. Wychodzitakidługiciągznaków. Nie wpadlibyście, żeby to dodać na swoją stronę, prawda? 🙂

Rozpisuję się, a nie przeszedłem do sedna. Wad ta strona ma wiele, a oto dziesięć najbardziej mi uwierających.

10. Bałagan w wypowiedziach

Zakładka zbierająca wszelką aktywność i założone tematy. Ma się znajomych, idoli, chce się ich śledzić – o czym ostatnio pisali? Więc wchodzisz w zakładkę ich wypowiedzi. I widzisz chaos. Do dzisiaj nie wiem, według jakich zasad to jest porządkowane, ale to nie jest pomocne w żadnym stopniu. Nigdy nie dojdziesz, gdzie są nowe wypowiedzi. Musielibyście zapamiętać wszystkie… To chyba zawsze tak wyglądało.

9. Zabrali najwyżej ocenione wg znajomych.

O tak, była kiedyś taka opcja. Brzmi dobrze, prawda? Nie ma, bo zniknęło. Na szczęście jest lista filmów, które znajomi najbardziej chcą obejrzeć. Pewnie nie wiecie, gdzie to jest. I dobrze, bo rzadko udaje się jej załadować. Jak chcecie zobaczyć, jak to było w 2007 roku, to wejdzie tam.

8. Zabranie seriali z kokpitu

Ależ to było przydatne! Mogłem sobie to wygodnie ustawić w kolejności, wiedziałem co mam teraz oglądać i sukcesywnie połykałem kolejne epizody. Widziałem ten progres i miałem satysfakcję z oglądania. Miałem też premiery nowych sezonów pod ręką. Wszystko, co tylko bym chciał, teraz tylko oglądać. Zastąpione to zostało przez nie wiadomo co. Ukryto to, zmieniono i jest nieużywalne. Wystarczy, że ocenisz jeden odcinek i cały serial jest na górze. Kolejkę szlag trafił, satysfakcję i wrażenie sukcesywnego zaliczania również. Możesz oglądać, ile chcesz, ale u góry zawsze będzie ten jeden serial, którego obejrzałeś pilot i stwierdziłeś: „etam, nie teraz, może za sto lat coś więcej zobaczę”. Filmweb chce, byś to oglądał w pierwszej kolejności. W całości.

BTW ostatnio oglądane seriale na profilu też zabrali. Bez powodu. Miało wrócić. Rok lub dwa minęły i nie wróciły.

7. Zabranie kokpitu

Strasznie intrygująca rzecz – można było sobie dostosować tę stronę, jak tylko się chciało. Nie chciałeś tam newsów? To ich nie miałeś. Chciałeś mieć program TV z wyszczególnieniem tego, co ciebie interesuje? Miałeś. Wszystko w jednym miejscu, wygodnie. Przydatne, więc już nie ma. A zamiast tego masz stronę główną, gdzie masz wyłącznie powiększoną aktywność znajomych. Jak na ironię, dalece mniej czytelną.

6. Jak ocenisz rolę, to stawiasz znajomemu klocka w aktywności.

Zamiast trzymać sprawy prosto i wyświetlać „Garret ocenił rolę Jacka Nicholsona w filmie Lśnienie jako Jack Torrence na 1/10”, to Filmweb dołącza do tego gigantyczną grafikę, bo czemu nie. Jebać wygodę i przejrzystość. Wszystko ginie w natłoku jak w śmietniku na Facebooku, na jednym ekranie mieści się tylko jedna grafika. Aż odechciewa się oceniać aktorów i całą resztę, w końcu niektórych ludzi tam szanuję i nie chcę robić bałaganu w ich aktywności… I już nie widać, co ktoś dodał do „chcę zobaczyć”. Bo nie. Aha, można ustawić u góry, że chce się zobaczyć tylko oceny znajomych dla filmów, i ocen ról już nie. I trzeba to klikać za każdym razem. Ponieważ…?

5. Quizy

Kolejny spam na liście aktywności znajomych. W teorii są fajne, można się wymieniać uwagami – „ja nie znałem odpowiedzi na to pytanie” itd.

Gorzej, że te quizy to nie quizy. To typowy rak na obliczu ludzkości i tego, co ta zdołała osiągnąć w walce przeciwko gorączce choćby. Mówię o kryptoreklamach traktujących użytkowników jak głupców, zaimplementowanych w pytaniach i rezultatach. Nie wszystkie quizy takie posiadają, ale gdy raz się natniesz, to już nie ma odwrotu. Takiej zniewagi człowiek nie zapomina.

Plus, ktoś marnuje siły, by tworzyć takie rzeczy, zamiast zrobić coś innego dla tej strony.

4. Zamordowanie blogosfery

Około 2011-12 roku zaczęła się migracja ludzi z filmwebu na własne blogi albo po prostu przestali się logować. Ewentualnie robili to sporadycznie, raz na kilka tygodni lub miesięcy. Było to po wielkich zmianach, które nikomu nie przypadły do gustu i były przykładem tego braku kontaktu z użytkownikami, o czym piszę niżej. Wtedy znajomy zaobserwował te zmiany: „kiedyś pojawiało się na tym blogu 20 komentarzy dziennie, teraz może dwa”. I z czasem było tylko gorzej.

Mówię o 'blogosferze’ bo tak to sam filmweb nazywał, ale to nie wyglądało jak niniejszy blog, na ten przykład. Tutaj tworzę temat, ktoś go komentuje i za kilka dni tworzę nowy temat, jeśli znowu chcę, by życie wróciło. By było co czytać i o czym rozmawiać. Temat na filmwebowym blogu był bazą i miejscem do rozmów na całe lata. Temat założony w 2008 roku żył dalej pięć lat później. Wielu ludzi go obserwowało i wszystko tam zawarte było przez nich czytane. A co ważniejsze – było to miejsce w 100% idioto-odporne. Właściciel bloga mógł usuwać komentarze, jak tylko mu się podobało, nawet była możliwość usunięcia wszystkich komentarzy danego użytkownika za jednym zamachem.

A jak pytasz, czemu nie ma tego na forum, to słyszysz teksty o źle rozumianej wolności słowa. Dzięki czemu, jeśli trolle tylko zapragną, to do nich będzie należeć każdy temat na forum. Nie do tego, kto go założył. To też minus.

W sumie wątpię, by sam zarząd filmwebu był świadomy, że mają w zanadrzu coś z tak potężnym potencjałem. Wtedy taki blog zastępował facebooka, naszą klasę, twittera, gadu gadu… I to po prostu wyszło od użytkowników. Tworzyliśmy temat, w którym gadamy o książkach, i tam zaglądaliśmy, gdy mieliśmy do danego użytkownika pytanie o to, co myśli o jakimś tytule. A gdy coś nowego przeczytał, to pisał o tym w komentarzu pod tematem, zamiast tworzyć nowy temat. Dziesiątki ludzi to obserwowało, czytało, komentowało. Dzisiaj takie pisanie to jak wołanie, którego nikt nie słyszy. Smutny widok.

Blogosfera umarła przez odejście użytkowników, którzy nie zgadzali się na złe traktowanie, szkodliwe zmiany w portalu oraz przez wprowadzenie komentarzy bezpośrednio pod ocenami, gdzie przeważnie toczą się rozmowy. Jeden na jednego. Blogi stały się już zbędne.

3. Kiedyś straciłem całą moją aktywność na forach. 600 wpisów zostało mi usuniętych. A potem zrobiono to jeszcze dwa razy. Do dziś nie wiem, dlaczego i kto to zrobił.

To było szczególnie frustrujące, ponieważ prowadziłem wtedy swoją zabawę filmową i to wymagało założenia tematów pod wieloma filmami. Następnego dnia patrzę – tematów nie ma. To jeszcze raz. W końcu poszedłem z tym na forum… I tamten temat też mi usunęli. Próbowałem do skutku, aż temat nie zniknął… Na tym się skończyło. Trzy całkowite czystki w ciągu niecałych siedmiu dni. Bez powodu się zaczęło i bez powodu się skończyło.

Potem jeden znajomy napisał mi, że dowiedział się, o co poszło – weryfikator usuwał całą moją aktywność za spamowanie. Topkami reżyserów (wiecie, tworzenie tematu, w którym proszę o podawanie własnych rankingów z filmami danego reżysera). Dziwne. Kiedyś zapytałem tego wera o to – odpisał mi coś w stylu: „może usunąłem, może nie, nie pamiętam. A zresztą, usunąłem, to usunąłem, po co drążysz temat?

http://www.filmweb.pl/forum/portal+filmweb.pl/Nagminna+kasacja+aktywności+na+forach+PART+3,1091688

2. Problem z klonami i pustymi kontami.

Kiedyś można było mieć nick, jaki się tylko chciało. A potem wymyślili sobie w tym filmwebie, że muszą być oryginalne, by nie dochodziło do podszywania się pod innych. Chyba dlatego. W każdym razie skończyło się na tym, że miałeś swój nick, w stylu „Garret Reza„, było jakieś święto albo inna okazja, żeby zmienić swój pseudonim (np. po obejrzeniu „Wall-Ego” zmieniłem nick na Garre-T, na krótko). Wtedy troll zakładał nowe konto, kradł twój nick, dawał jedynki filmom, które lubisz, a po wszystkim wysyłał ci zaproszenie do znajomych. Żeby się pochwalić. A ty dodajesz kropkę do swojego pseudonimu, żeby móc znowu nazywać się „Garret Reza„. Obecnie nazywam się tam „_Garret_Reza_„.

Te klony wciąż istnieją, chociaż od lat nie logowali się na ich konto. A jednego z nich, martwego w tamtym momencie od dwóch lat, zaproszono na Filmweb offline w moje miejsce.

W regulaminie stoi, że będą usuwać konto, jeśli jest nieużywane przez jakiś czas. Tylko nie egzekwują tego. I dlatego tamte rankingi wyglądają, jak wyglądają. A to tylko jeden problem, który z tego wynika.

A jak zaczniesz szukać moich klonów, to ich nie znajdziesz. Bo teraz w wyszukiwarce nie wyświetla nieznanych użytkowników. Więc jeśli chcę odwiedzić profil kogoś, kto mnie nie lubi i nie akceptuje zaproszeń, to muszę korzystać z google.:)
http://www.filmweb.pl/forum/portal+filmweb.pl/Prośba+o+usunięcie+4+kont.,1619907

1. Zerowy kontakt z użytkownikami

Obecnie portal składa się z trzech grup – użytkowników, redakcję i nazwijmy to zarządem. Dopiero ci ostatni mają na coś wpływ, i to do nich miałoby sens pisać zapytania w takich sprawach jak znikająca aktywność, albo prośby by usunęli klony, ale takiej drogi nie ma.

Wszelkie zmiany, dodatki, nowe opcje – pojawiają się, ludzie się burzą… I chuj. Kiedyś była idea z blogiem, na którym piszą o tym, co zaraz zrobią. Albo już zrobili, więc była gównoburza na forum przez kilka dni i wtedy na blogu oznajmiali, że ta zmiana, którą wprowadzili, to dla polepszenia stanu rzeczy jest i wszystkim się ona spodoba. A pod spodem stos komentarzy, że wcale tak nie jest. Wymieniali, ile błędów się pojawiło, jak bardzo nieczytelne teraz jest forum… Pewnie dlatego już nic na owym blogu nie publikują.

Nieważne co zrobią i co naobiecują. Było coś, nie ma tego, „pracujemy nad nową wersją” i cześć. Zupełnie jakby machali ręką, mówili pod nosem „etam, przyzwyczają się” i w tym miejscu stawiali kropkę. Koniec historii. I prawidłowo, w końcu liczba użytkowników rośnie. Tego chcą. To otrzymują. Wszystko się zgadza.

Ja nie mam ochoty jakoś obrażać się na ten portal. Widać wielu ludziom się on podoba w obecnej formie, więc niech to dalej robią. Czego więcej od nich oczekiwać? Technicznie rzecz biorąc, strona żyje jak nigdy wcześniej, ilość głosów i użytkowników nokautuje te same dane z 2007 roku. Poza tym bądźmy szczerzy – na miejscu zarządu też byśmy tak reagowali na taką społeczność, która teraz dominuje na filmwebie.;-)

Ja tymczasem wzdycham do czasów, gdy było na tej stronie coś do roboty. Teraz to tylko najszybszy sposób, by skontaktować się ze znajomymi ze świata filmowego, których poznałem dawno temu, i już raczej nikogo nowego nie poznam (chyba że w realu, i wtedy się dodamy). Oni tam są, więc i ja będę. Tego chyba nie uda się filmwebowi zepsuć. Musieliby usunąć użytkowników.