Źle się dzieje w El Royale („Bad Times at the El Royale”, 2018)

Źle się dzieje w El Royale („Bad Times at the El Royale”, 2018)

27/01/2019 Opinie o filmach 0
Bad Times at the El Royale
Drew Goddard & Michael Giacchino
Jeff Bridges & Jon Hamm & Nick Offerman

Nie jest dobry w robieniu tego, co robi, ale poza tym jest zajebiście. Lubię takie filmy.

★★★

Pierwsza scena informuje nas o tym, że pod podłogą pokoju hotelowego w El Royale zakopano sporo pieniędzy. Druga scena przedstawia nam miejsce akcji – tytułowy motel, którego lata świetności minęły. Teraz stoi on pustawy, ale właśnie przybyło tu kilku gości jednocześnie. Każdy coś ukrywa, każdy spróbuje szczęścia, każdy spróbuje coś ugrać. I nie każdy wyjdzie żywy. Lubię takie filmy.

Tak po prawdzie jedyny poważny problem z tym filmem leży w jego tempie. Film ani nie może się zacząć, ani zaczepić nigdzie. Reżyser potrzebuje 35 minut, żeby dać widzom coś na kształt wstępu, by potem pokazywać kilkakrotnie to samo wydarzenie – zabieg formalnie ciekawy, ale każda kolejna powtórka nie dodaje aż tyle, by ją uzasadnić. Film trwa ponad 130 minut, ale to nie znaczy, że dużo się w nim dzieje. Wręcz przeciwnie, pierwsze półtorej godziny w streszczeniu brzmi jak kwadrans. Poświęcenie dużej ilości czasu na coś też nie daje jakichś oszałamiających rezultatów – ekspozycja jest dosyć niezręczna i z początku nie wiedziałem, jak mam się czuć w tym miejscu. Puste miejsce bez obsługi, ale clerk jednak jest i pracuje ciężko, wszyscy goście jednocześnie się pojawiają i nic tutaj się nie dodaje. Zapewne twórcy bardziej skupili się na dodaniu jak największej ilości atrakcji, nadaniu każdej postaci czegoś wyróżniającego się, zamiast przypilnowaniu, aby wszystkie te atrakcje tworzyły spójną całość. Po półtorej godziny otrzymujemy scenę z jedną postacią… I wtedy zorientowałem się, że chociaż widzę ją już któryś raz, to wciąż nic o niej nie wiem. Niewiele w zasadzie wiem o wszystkich postaciach w tym filmie. A nie ma ich tak dużo! Pięciu? I dosyć szybko ginie większość z nich. A przed śmiercią niewielu ma okazję wykazać się i dokonać wyboru, co jest w końcu najlepszą okazją, żeby zapaść widzowi w pamięci.

A jeszcze nie doszedłem do twistu fabularnego, o którym wszyscy mówią – wyłącznie w negatywnym kontekście. Mnie był raczej obojętny i na tym się zatrzymajmy.

Nie jest to zły film. On nie jest dobry w opowiadaniu o tych wszystkich rzeczach, które w nim lubię. Tu potrzebny jest lepszy reżyser i dużo lepszy montażysta, a scenariusz przydałoby się przepisać jeszcze raz. Ogólnie jednak jest to inspirująca rzecz. Chciałbym kiedyś obejrzeć podobny film, tylko dobry. Coś jak Nienawistna ósemka, ale z lepszymi zwrotami akcji i zakończeniem.

Może nawet sam napiszę taki film?…