Anvil! The Story of Anvil (2008)

Anvil! The Story of Anvil (2008)

17/01/2018 Opinie o filmach 1
anvil the story of anvil poster
Pasja & Ciężka praca & Rock n’roll

Polecam wszystkim, ale szczególnie osobom, które tworzą. Cokolwiek. U nich ten dokument poruszy dodatkową strunę.

Anvil to kanadyjski zespół grający hard-rocka, metal oraz trash. Grali jeszcze zanim narodziła się Wielka Czwórka (Antrax, Slayer, Megadeth i Metallica), Anvil było ich inspiracją. Mamy jednak rok 2008 (wtedy film miał premierę), minęło ponad 20 lat… Co się stało z Anvil?

Chciałoby się napisać „nic„, ale to nie prawda. Wydali w tym czasie 9 albumów, grają, są szczęśliwi i założyli rodziny. Problem w tym, że nie było w ich karierze przełomu. Są zespołem o potencjale na platynowy album, ale grają dla garści osób po knajpach, a pieniędzy z tego nie mają żadnych. Trasa koncertowa to dla nich wakacje, po których wracają do normalnej pracy na etat. Pytanie brzmi: ile to może trwać, zanim człowiek się podda?

To nie jest dokument o jednym z tych zespołów, który nie miał pojęcia, jak pisać piosenki, a ich sława stała się sama. To też nie jest przypadek zespołu, który wydał płytę, zapadł się pod ziemię i po latach próbuje wykorzystać drugą szansę. To opowieść o ludziach, którzy od kilku dekad bez przerwy grają, ćwiczą, nagrywają i wkładają serce za każdym razem, dają z siebie wszystko na 100% i więcej. Robią to przez 30 lat, są przyjaciółmi od szkoły, teraz mają po 50 lat i nadal chętnie grają nawet, jak nikogo nie na pod sceną. Problem w tym, że mają żony, dzieci i całą resztę, trzeba więc się zastanowić – czy istnieje jeszcze szansa, żeby zrealizować marzenie?

To też dokument o ciężkiej pracy. Tak po prostu. O tym, co trzeba, żeby osiągnąć sukces. O tym, że ważny jest menadżer, który wszystko zaplanuje. O tym, jak ważny jest mastering albumów. Wszystkie wielkie zespoły zaczynały od wynajmowania studiów na kilka godzin za pieniądze z kartonu po butach, ale jednak brali co najlepsze i również dzięki temu pamiętamy o nich do dzisiaj. „Anvil!” to w końcu dokument o tym, że możesz w coś włożyć całą swoją duszę i następnego dnia być tylko zmęczonym. Ta produkcja zaslużyła na absolutnie wszystko co poczułem w finale.

Swego czasu przeczytałem w podręczniku scenopisarstwa słowa Woody’ego Allena: „Wstaję i piszę. Potem jem śniadanie, piszę, idę na spacer, wracam i piszę. Każdy początkujący scenarzysta musi być przygotowany na to, żeby odrzucić wszystko, i położyć co się ma na tę jedną kartę. Bo jeśli nie jesteś gotów, aby poświęcić pół roku, żeby coś stworzyć, to nie osiągniesz sukcesu. A jeśli mimo to sukces nigdy nie przyjdzie… Cóż, zawsze będziesz mógł powiedzieć, że prowadziłeś żywot pisarza„.”Anvil!” polecam wszystkim, ale szczególnie osobom, które tworzą. Cokolwiek. U nich ten dokument poruszy dodatkową strunę.

Chcecie więcej?