After Life (2019-)

After Life (2019-)

14/03/2019 Opinie o serialach 0
after life 2019
Ricky Gervais

Ricky Gervais chce, żebyśmy się nie martwili. Szczery serial, to na pewno.

4/5

Główny bohater stracił właśnie żonę (nowotwór). Teraz sam myśli o samobójstwie, otoczony przez denerwujących go ludzi. Pracuje też w lokalnej gazecie, która wydaje mu się nie mieć żadnego celu lub znaczenia. Tak naprawdę do strzału w głowę nie dochodzi z powodu psa, czyli pamiątki po żonie. Talerze zalegają w zlewie, terapia nie daje skutku, ogólnie: kanał.

Inspiracją komediową w tym przypadku były… memy. Wyraźnie czułem tutaj inspiracje takich, w których autor mówi, że przed samobójstwem powstrzymuje go tylko fakt, że mama będzie smutna – albo właśnie, że pies nie zrozumie jego decyzji. Prostytutka mówiąca, że zrobi wszystko za 50 dolarów? Płacimy i każemy jej zrobić remont mieszkania – podobny motyw będzie w After Life właśnie. Rozmowy o niewierzeniu w Boga oczywiście idą w kierunku czegoś w stylu „Istnieje 3000 bóstw, ja nie wierzę tylko w jednego więcej od ciebie”. Kilka innych scenek rodzajów wydaje się inspirowanych postami z Twittera lub Facebooka, które potem pojawiają się na 9gagu. Trudno mi w tym momencie powiedzieć, czy Gervais nie miał własnych pomysłów, czy też to rodzaj meta-narracji i nowy sposób na przedstawienie depresji u kogoś. Takowa osoba rzadko jest kreatywna i raczej idzie w kierunku tzw. Mistrza Ciętej Riposty*, zamiast być zabawnym w organiczny sposób. Grunt, że to działa i mimo wszystko można się uśmiechnąć. Szczególnie w scenie z kelnerką, która nie chciała sprzedać happy meala Ricky’emu.

Reszta opowieści to starcia bohatera z codziennymi problemami, pogrążanie się w depresji, schodzenie na dno, by się od niego odbić. Żarty i sarkazm z czasem ustępuje coraz mocniejszemu przyznawaniu przed innymi i samym sobą, że nic wokół nie ma sensu. Nihilizm jest jednak dosyć łagodny w tej produkcji. Dojdzie co prawda do całkiem poważnych rzeczy (jak grożenie dziecku bronią albo pomaganie komuś pośrednio w samobójstwie), jednak nie mają one poważnych konsekwencji (pogadanka w stylu „obiecaj, że już więcej tego nie zrobisz” i tyle). Historia oczywiście zmierza do punktu odbicia się od dna, ale nie jest on zbyt przekonywający. Bohater znajduje nowe szczęście i nowy cel, ale jak większość tego typu produkcji, kończy się ona na dniu pierwszym nowego życia. Nie widzimy wiec tego rozwiązania w pełnej krasie, a tylko jego początek. A początki są zawsze łatwe. Pierwszy dzień małżeństwa, ciąży albo na siłowni.

Chęci były szczere – autentycznie wierzę, że Gervais chciał coś osiągnąć swoim tytułem. Nie jestem tylko przekonany, czy osiąga sukces. W Internecie słyszę głosy osób, które były kupione, ale ja do nich nie należę. To jednak sezon pierwszy – ma być drugi (ponoć). Wtedy na pewno wrócę do tej produkcji. Przed jej twórcami stoi teraz ta trudniejsza część.